Pszczyński reformator – tak nazywa Karola Promnitza Jerzy Polak – historyk i autor dwutomowego „Pocztu panów i książąt pszczyńskich”. Skąd ów nieformalny tytuł?
Ano stąd, że Karol był pierwszym w dziejach państwa pszczyńskiego władcą-luteraninem. W myśl zasady cuius regio, eius religio luteranizm przyjęli także wszyscy jego poddani, którzy, jeśli np. nie stawili się na nabożeństwie, byli karani.
Księża katoliccy zostali przez Promnitza w większości wygnani, w świątyniach zaś pojawili się duchowni protestanccy – najczęściej z okolic Bielska (Karol nabył je w 1572 r. za sumę 80 tys. talarów) i Cieszyna. Także na zamku pszczyńskim utworzono luterańską kaplicę.
Wróćmy jednak do początków. Panowanie w pszczyńskim państwie stanowym Karol rozpoczął formalnie po wyrażeniu na to zgody przez cesarza Maksymiliana II Habsburga w roku 1570, choć tak naprawdę rządził w Pszczynie już w 1568 roku, zaraz po śmierci swego brata, Stanisława, z którym, jako młodzieniec, wychowywał się na dworze biskupa Baltazara.
Karol Promnitz od zawsze słynął z rozrzutnego trybu życia. Dopiero jednak, gdy okazało się, że państwo stanowe Bielsko jest potężnie zadłużone, zaczęły się prawdziwe, finansowe tarapaty władcy.
Doszło nawet do tego, że ogłoszono jego upadłość, a biskup wrocławski stanął na czele specjalnej komisji cesarskiej, która miała jakoś rozwiązać problem z zadłużonym po uszy Promnitzem. Ostatecznie – za zgodą cesarza – Bielsko zostało sprzedane magnatowi Adamowi Schaffgotschowi.
W państwie pszczyńskim Karol Promnitz zakładał nowe folwarki pańszczyźniane, owczarnie i stawy hodowlane. Wówczas powstały m.in. takie wsie jak Gostyń, czy Panewniki, do których sprowadził dolnośląskich osadników. „Szeroko otworzył także Karol granice swego państwa dla handlu wołami ruskimi przeganianymi z Polski w głąb Śląska i krajów cesarskich, co rzecz jasna przydawało mu znacznych dochodów” – pisał wspominany tu już Jerzy Polak.
W owych czasach miała również miejsce ucieczka króla Henryka Walezego z Polski. To właśnie w Pszczynie panowie polscy dogonili zbiegłego monarchę i błagali go by wrócił. Bezskutecznie. Na pamiątkę tego wydarzenia postawiono kapliczkę „Bądź wola Twoja” stojącą do dziś przy ul. Żorskiej.
Warto wspomnieć, że cesarz Maksymilian zlecał Karolowi dyplomatyczne misje w Rzeczpospolitej, których efektem miało być poparcie przez polskich magnatów kandydatury Habsburga, ubiegającego się o polską koronę. W pszczyńskim zamku zaś zebrano najprawdopodobniej najemników, którzy w razie czego, mieli uderzyć na zwolenników Stefana Batorego.
Tyle o sukcesach i osiągnięciach władcy, który jednak z roku na rok coraz bardziej się zadłużał, aż wreszcie cesarz Rudolf II odsunął go od rządów w Pszczynie, powołując na jego miejsce kuzyna, Zygfryda Promnitza.
Sam Karol zmarł pod koniec XVI wieku. Jego synem był Abraham Promnitz, który po czasach kurateli Zygfryda, przejmie władzę na ziemi pszczyńskiej.
***
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.