W ubiegłym tygodniu minęło ćwierć wieku od premiery filmu Luca Bessona "Wielki Błękit". "Ten film jest fantastycznie zrealizowany i ma w sobie magię, czyli to co najbardziej lubimy i szukamy w kinie"- ocenia Łukasz Muszyński, krytyk filmowy z portalu Filmweb.
Luc Besson od wczesnego dzieciństwa miał bliski kontakt z wodą. Jego rodzice pracowali jako instruktorzy nurkowania, a Besson najmłodsze lata spędził na morzach południowej Europy. Przyszły twórca planował nawet karierę biologa morskiego, ale górę wzięła pasja filmowa.
Pomysł na ten film wziął się z dwóch wydarzeń z młodości reżysera. Pierwszym było spotkanie z delfinem na pełnym morzu. "Spotkałem wtedy istotę, która żyje w wodzie, porusza się jak kot i bez przerwy się uśmiecha. Istotę, która - nawet cię nie znając - gotowa jest do zabawy, do ofiary, do bezinteresownego oddania ci swego czasu i swojej miłości" - wspominał Besson przywołany przez Tadeusza Lubelskiego na łamach magazynu "Kino".
Drugim istotnym momentem, który zainspirował Bessona, było zetknięcie się z Jacques'em Mayolem, który bez aparatu tlenowego nurkował na głębokość niemal 100 metrów. Jedna z prób śmiałka wywarła na Bessonie niezapomniane wrażenie. "Nie wiedziałem jeszcze, że zostanę reżyserem, ale już wtedy wyreżyserowałem w głowie +Wielki błękit+" - mówił reżyser ("Kino")
Po wyreżyserowaniu debiutanckiego filmu "Subway", Besson postanowił nakręcić film o którym myślał od dawna. Odszukał ponad sześćdziesięcioletniego Mayola, który opowiedział mu o swoim życiu, m.in. o niemal 20- letniej rywalizacji w pobijaniu głębinowych rekordów z Włochem Enzo Maiorką.
Aby dokładnie wytłumaczyć Bessonowi swoją pasję, Mayol zaproponował reżyserowi zanurkowanie na głębokość 30 metrów. "Kiedy wynurzyłem się z wody, uśmiechnął się i spytał: +Zrozumiałeś?+. Odpowiedziałem: +Tak+. Nic nie zrozumiałem, ale poczułem wszystko. To właśnie uczucie uruchomiło scenariusz" - wspominał później twórca.
Scenariusz powstał z połączenia życiorysu Mayola z elementami autobiograficznymi Bessona. Osią fabularną stała się rywalizacja znających się od wczesnego dzieciństwa Jacquesa Maloya i Enzo Molinariego. Bohaterowie pokonują kolejne rekordy świata w głębokości nurkowania bez aparatu i zbliżają się do granic ludzkiej wytrzymałości. W tle rozgrywa się romans między Mayolem, a amerykanką Johanną.
Reżyser miał problem z obsadzeniem odtwórcy głównej roli. Szukając aktora o odpowiedniej charyzmie i szczególnych predyspozycjach fizycznych rozmawiał z m.in. Christopherem Lambertem, Mickeyem Rourkem czy Melem Gibsonem. Rolę otrzymał ostatecznie szerzej nieznany aktor teatralny Jean-Marc Barr.
W postać Enzo wcielił się Jean Reno, z którym Besson znał się już od początku lat 80. Do roli Johanny zaangażowano Rosannę Arquette, znaną z filmów "Rozpaczliwie poszukując Susan" i "Po godzinach".
Budżet produkcji zaplanowano na 75 milionów franków, czyli około 2 milionów dolarów. Zdjęcia miały trwać ponad osiem miesięcy i odbywać się w ośmiu krajach, m.in. na wyspach Bahama, w Peru czy w Grecji. Specjalnie na potrzeby filmu skonstruowano nową kamerę do zdjęć podwodnych.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...