Podczas tegorocznego mundialu oglądaliśmy ten pomnik setki razy. Jaka jest historia najsłynniejszego symbolu Rio de Janeiro?
Pragenezą pomnika Chrystusa w Rio była inicjatywa brazylijskiego ks. Maria Bossa, który rzucił ideę zbudowania wielkiego religijnego monumentu górującego nad Rio de Janeiro – ówczesną stolicą kraju. Jednak prośby skromnego kapłana o pomoc ze strony księżniczki Izabeli, następczyni tronu cesarstwa Brazylii, spełzły na niczym. Monarchia powoli zapominała o korzeniach wiary Brazylii. Trzeba było z tą ideą czekać aż do 1921 roku, gdy podjęli ją zwykli ludzie wiary – ci utytułowani i ci prości. W ówczesnej stolicy Brazylii pojawiła się inicjatywa zbudowania monumentalnego symbolu wiary narodu brazylijskiego – w postaci wielkiej statuy Chrystusa. Był to gigantyczny zamiar jak na kraj, który nie należał do najbogatszych państw świata. Impulsem było uczczenie 100. rocznicy niepodległości Brazylii. Ale wiedziano też, że rocznica ta, przypadająca w 1922 roku, będzie dopiero początkiem żmudnej i długotrwałej pracy. Najpierw rozważano budowę gigantycznego krzyża, a potem pojawił się pomysł postaci Chrystusa z kulą ziemską w dłoni. Ostatecznie wszystkich przekonał Hector da Silva, inżynier z Rio de Janeiro, rzucając pomysł wielkiej figury Chrystusa, który ogarnia swoimi ramionami nie tylko wszystkich mieszkańców Rio de Janeiro czy Brazylii, ale całego świata. Nawet ludzi dalekich od wiary przekonał argument, że rzeźba skierowana twarzą do morza witać będzie wszystkich przybyszy ze świata. Zbiórka pieniędzy potrzebnych na budowę statuy odbywała się w kościołach całej Brazylii.
Jak to często bywa w wypadku wielkich dzieł katolicyzmu – nie zabrakło i polskiego akcentu. Autorem projektu artystycznego statuy Odkupiciela był Paul Landowski, francuski rzeźbiarz polskiego pochodzenia. Landowski był synem powstańca styczniowego 1863 roku, który osiadł po klęsce powstania w Paryżu. Figura Chrystusa z Rio jest największym dziełem w twórczości tego artysty. Pod jego kierownictwem rzeźbę zbudowano we Francji, przewieziono drogą morską do Rio de Janeiro, a po umieszczeniu na szczycie wzgórza Corcovado obłożono je dodatkowo kamieniem – steatytem. Samą jednak twarz Chrystusa zaprojektował rumuński rzeźbiarz Georghe Leonida, który mieszkał w tym czasie w Paryżu i współpracował z Landowskim.
Gdy 12 października 1931 roku odbyła się wielka uroczystość odsłonięcia, zgromadziła ona gigantyczną liczbę przybyszy ze wszystkich zakątków Brazylii. Podziwiali oni 8-metrowy cokół i 30-metrową figurę. Sama głowa mierzy 3,5 metra, a odległość między wyciągniętymi ramionami Chrystusa wynosi 28 metrów. Dla zwiększenia efektu włączenia świateł oświetlających statuę dokonał za pomocą fal radiowych pionier radiofonii Guglielmo Marconi, który przebywał wtedy w Rzymie. Tę tradycję przy każdym kolejnym rozbudowywaniu systemu oświetlania statuy kontynuowali papieże Paweł VI i Jan Paweł II, którzy również włączyli światła za pomocą fali radiowej wysłanej ze Stolicy Apostolskiej.
Od tej chwili pomnik Zbawiciela stał się nie tylko symbolem Rio, ale także całej Brazylii. Figurę odwiedził Jan Paweł II w czasie swojej pielgrzymki w 1980 roku. W październiku 2006 roku 75. rocznicę odsłonięcia pomnika arcybiskup Rio de Janeiro kard. Eusebio Oscar Sceid uczcił konsekracją wyjątkowej kaplicy. Była to wybudowana w cokole figury kaplica ku czci patronki Brazylii Nossa Senhora Aparecida – Naszej Pani z Aparecidy – sanktuarium z okolic São Paulo. Od tego czasu kaplica jest ulubionym miejscem chrztów i małżeństw tysięcy Brazylijczyków.
Czy jednak, gdy w 1921 roku rozpoczęto zbiórkę na statuę w Rio, nie pojawiały się głosy, że lepiej wykorzystać te środki na pomoc ubogim czy szpitale i sierocińce? Budowa pomnika kosztowała odpowiednik dzisiejszych 3 mln 300 tys. dolarów. A jednak Brazylijczycy – bogaci i biedni – zbudowali symbol, który raz na zawsze przypomina o chrześcijańskich korzeniach kraju. Stworzono znak, który nawet w dzisiejszych, bardzo niechętnych chrześcijaństwu i jego symbolom czasach, nie daje się zignorować.
***
Tekst jest fragmentem artykułu "Najpiękniejszy symbol mundialu", opublikowanego w "Gościu Niedzielnym" (nr. 25/2014). Tytuł i wprowadzenie pochodzą od redakcji.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.