Przykłady podobnych scen można byłoby mnożyć, wystarczy jednak zastanowić się nad przedstawieniem w filmie postaci Judasza. Judasz w opozycji do Chrystusa jest w filmie zdecydowanym i szlachetnym człowiekiem, najważniejszym z apostołów, który czuwa nad wypełnieniem misji Jezusa, którego wielokrotnie sam poucza. Jezus musi go usilnie błagać, by zechciał go zdradzić, bo w przeciwnym wypadku nie wykonałby swojej misji. Judasz wyrasta tu na tragicznego bohatera poświęcającego się dla zbawienia ludzkości.
Najwięcej wątpliwości i największe oburzenie wzbudziły końcowe fragmenty filmu przedstawiające osławione „ostatnie kuszenia”. Fakt, że autor poświęcił tej części ponad jedną piątą całości oraz sam tytuł filmu wskazują, jaką wagę przykładał do tych sekwencji. Tym bardziej, że te końcowe fragmenty filmu mają zupełnie inną, bardziej zwartą dramaturgię, niż wcześniejsze, które rozpadały się na szereg niezbyt spójnych, chaotycznych momentami epizodów.
W filmie Scorsese wiszący na krzyżu Chrystus zmierza się z pokusą, tytułowym ostatnim kuszeniem. Pojawia się przed nim dziewczynka, która przedstawia się jako jego Anioł Stróż. Twierdzi, że Bóg nie chce, by Jezus więcej cierpiał i Jezus schodzi z krzyża. Spotyka Marię Magdalenę, poślubia ją, a po jej śmierci poślubia Marię, siostrę Łazarza, którego kiedyś wskrzesił. Spotyka św. Pawła, który głosi jedno ze swoich kazań. Zarzuca mu, że fałszuje prawdę mówiąc o jego śmierci i zmartwychwstaniu. Pracuje jako cieśla, wiedzie życie zwykłego człowieka, otoczony gromadką dzieci dożywa późnej starości.
Złożonego chorobą odwiedzają byli apostołowie, wśród nich Judasz, który nazywa go zdrajcą i tchórzem. Anioł Stróż był fałszywym aniołem, którego postać przybrał szatan. Jezus podnosi się z łoża, z wysiłkiem wspina na Golgotę i ponownie wisi na krzyżu. Okazuje się, że to był tylko sen, jak gdyby alternatywna wersja wydarzeń, pokusa, której nie uległ. Jezus umiera na krzyżu wołając „Wypełniło się!”. Film kończy się tą właśnie sceną, nie ma w nim sceny Zmartwychwstania.
Deklaracje reżysera, że jego film jest zaproszeniem do dyskusji na temat ludzkiej natury Chrystusa, nie znajdują oparcia w ekranowej wizji. Widz odbiera film wyłącznie w kategoriach prowokacji, ale nie myślowej, bo zabrakło w nim spójnej i wypracowanej do końca, logicznej i filozoficznej zwartości. Reżyser bezpardonowo usiłuje narzucić widzowi jałową i prostacką w konsekwencji, momentami drastyczną obyczajowo historię, pomijając całkowicie świadectwa Ewangelii o boskiej naturze Zbawiciela.
Wydaje się, że całkowicie zgodzić się można ze słowami Maciej Pawlickiego, który recenzując film napisał m.in..„Gdy od strony psychologicznej, obyczajowej, teologicznej twórca ma do zaproponowania tak niefrasobliwą trywialność - to niewiele. Dlatego jedynym silniejszym uczuciem, które towarzyszło mi podczas oglądania „Ostatniego kuszenia Chrystusa” było zażenowanie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.