Polacy coraz chętniej kupują mieszkania budowane w technologii tzw. wielkiej płyty. Okazuje się bowiem, że wcale nie są one takie złe, jak uważa część analityków, związana z bardzo wpływowym środowiskiem deweloperów.
Według ostatniego badania jednego z największych pośredników w handlu nieruchomościami, firmy Home Broker, w ciągu ostatnich 12 miesięcy aż jedna trzecia transakcji w całym kraju dotyczyła właśnie mieszkań z wielkiej płyty.
Prym co prawda wiodły lokale w budynkach z cegły, ale tylko te wybudowane do 2000 roku. Chętnych na nowe budownictwo deweloperskie (po 2000 roku) było zdecydowanie najmniej. Polacy najwyraźniej nie widzą więc nic złego w mieszkaniach budowanych z wielkiej płyty. Trawestując znane powiedzenie Marka Twaina, pogłoski o śmierci wielkiej płyty są mocno przesadzone. Gdyby sprawie przyjrzeć się bliżej, trudno byłoby bowiem znaleźć argumenty przeciwko tego typu mieszkaniom.
Zarzut pierwszy: nietrwałe
Mianem tzw. wielkiej płyty określane są wszystkie mieszkania wybudowane w latach 1958–1990. Duża ich część powstała jednak w technologii tzw. ramy H, która z wielką płytą nie ma nic wspólnego. Ta ostatnia to produkowane w fabrykach domów betonowe klocki (całe ściany zewnętrzne) mocowane na elewacji za pomocą kotew. Rama H natomiast to żelbetowy szkielet (rama) wypełniony pustakami. – Ma ona więcej wspólnego z tradycyjnym sposobem budowania niż z wielką płytą – uważa prof. Witold Werner z zakładu mieszkalnictwa Instytutu Rozwoju Miast. Wielką płytę zwykle można rozpoznać na pierwszy rzut oka. Zrobiona w tej technologii elewacja posiada charakterystyczne rowki w miejscu łączenia płyt. Czy blok wybudowany w tej technologii jest trwały?
W Polsce były dwa przypadki odpadnięcia wielkiej płyty. To jednak niewiele, biorąc pod uwagę, że mieszkań wielkopłytowych powstało około 2 mln w 20 tys. budynków. Inżynierowie z Instytutu Rozwoju Miast przyznają, że technologia wielkopłytowa, chociaż planowana była na 40–50 lat użytkowania, okazała się dużo trwalsza. – Stan budynków wykonanych w tej technologii jest bardzo dobry – uważa prof. Werner. Bardzo istotny jest stan tzw. kotew, którymi mocowane są płyty. Jeśli kotwy nie zardzewiały, płyty będą się trzymały i nie grozi im odpadnięcie.
O wyburzaniu mieszkań z wielkiej płyty w dającej się przewidzieć przyszłości w ogóle nie ma mowy. Polskie zasoby mieszkaniowe są tak małe, że trudno sobie wyobrazić, by ktoś zdecydował się na taki krok. – Likwidacja mieszkań z wielkiej płyty byłaby kataklizmem porównywalnym ze zniszczeniami II wojny światowej – uważa prof. Werner. Mieszkania stawiane w tej technologii stanowią bowiem ok. 15 proc. zasobów mieszkaniowych Polski.
Zarzut drugi: niski standard
W Polsce nadal sporo jest kamienic, w których brakuje łazienek w mieszkaniach i nie ma kanalizacji oraz centralnego ogrzewania. To jest dopiero niski standard. W budynkach wielkopłytowych kanalizacja, gaz, elektryczność, ciepło i woda są oczywistością. Co więcej, na osiedlach wielkopłytowych, takich jak Ursynów, Bemowo czy Stegny w Warszawie, infrastruktura jest na zdecydowane wyższym poziomie niż np. na budowanym ostatnimi laty osiedlu Miasteczko Wilanów, gdzie nie ma sklepów, przedszkoli, żłobków, budynków służby zdrowia itp.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.