Są budowle sakralne w świecie, które od zawsze wzbudzają emocje. Dla jednych są one wciąż nie do przyjęcia, innych wręcz fascynują. Najbardziej niekonwencjonalnym z kościołów wzbudzającym nieustanne zaciekawienie jest bez wątpienia barcelońska Temple Expiatori de la Sagrada Familia.
Sam nie pobierał za projekt i budowę żadnych honorariów. Być może zadumanie nad architektonicznymi detalami sprawiło, że 7 lipca 1926 roku próbując przejść przez jezdnię, wpadł pod tramwaj. Nikt nie śpieszył się, by 74-letniego starca zawieźć do szpitala. Ubrany był jak żebrak, nie miał przy sobie żadnych dokumentów. Gdy wreszcie zorientowano się kim jest, chciano go przenieść do prywatnej kliniki, wówczas powiedział: „Moje miejsce jest tutaj, z ubogimi, którzy żebrzą o miłosierdzie, sam też jestem przyjęty jedynie przez wzgląd na miłość chrześcijańską”. I skonał ze słowami na ustach: „Boże mój! Boże mój!”. Pogrzeb był wielkim wydarzeniem. Zgodnie ze swoją wolą Gaudi spoczął w krypcie Sagrady Familii. W momencie jego śmierci ukończona była tylko jedna wieża fasady Narodzenia.
Śmierć architekta i wojna domowa wstrzymały dalszą rozbudowę kościoła. Zniszczeniu uległy także rysowane modele, plany i projekty. Prawie 50 lat kamienne mury świątyni stały, cierpliwe czekając na odważnego, który połączy całość budowli. I choć wielu zwolenników miała i ma koncepcję, zgodnie z którą świątynię należy zostawić w stanie, w jakim się znajduje, traktując całość jako hołd złożony Gaudiemu, wygrała determinacja tych, co chcą doprowadzić budowlę do końca. W roku 1982 prace przy budowie ruszyły na nowo, mimo że minęło 128 lat od ich rozpoczęcia.
Paul Trafford / CC 2.0 Makieta ukazująca świątynię w pełnej okazałości Autokar zatrzymuje się niedaleko drzwi wejściowych do świątyni. Wysiadam wraz z innymi, by poznać ten „najniezwyklejszy” kościół świata. Staję oniemiała z wrażenia. Całość poraża mnie swą oryginalnością i pięknem. Sycę wzrok szczegółami budowli. Jest niesamowita i zachwycająca. Gaudi rzeczywiście wyprzedził swoją epokę, tworząc eklektyczne budowle nie dające się przypisać do żadnego stylu. Dominuje w nich bogata i barwna secesyjna ornamentyka, ale w każdej odnaleźć można elementy barokowe, klasycystyczne, a nawet gotyckie. Zanim przekroczę próg bazyliki chcę przyjrzeć się dokładnie Fasadzie Narodzenia Pańskiego, jedynej którą realizował wizjoner. Stanowi ona obecny tył świątyni, choć docelowo ma być fasadą boczną.
Gaudi pragnął, by była skierowana na wschód, umożliwiając tym samym promieniom wschodzącego słońca odgrywać każdego poranka spektakl cudu narodzin życia. Światło w jego architekturze zawsze odgrywało istotną rolę. Wyciągam lornetkę, by oglądnąć szczegóły. Każdy kryje symbolikę. U podstawy np. dostrzegam żółwia morskiego i lądowego, reprezentujących staranność, z jaką każdego dnia zabierano się do pracy nad świątynią. Symbolikę pracy podkreśla także woda i ziemia z aktu stworzenia świata. Nieco wyżej zauważam skorupiaki, symbolizujące wieczność. Wokoło pełno jest przeróżnych scen biblijnych, w tym zwiastowanie archanioła Gabriela, pokłonu trzech mędrców, pasterzy czy ucieczki do Egiptu oraz dogmatów, czy scen koronacji Maryi Panny. To niesamowite, z jaką dbałością wyciosano w kamieniu gwiezdny pasaż a także postacie aniołów wygrywających melodie na różnych instrumentach. Badając każdy szczegół docieram wzrokiem do wyniosłych wież i ponad 100 metrowej iglicy mieniącej się paletą barw. Betonowe sople zdają się spływać z fasady uformowanej na kształt skupiska chmur, a gigantyczne, jakby wyjęte z kreskówki inskrypcje opasujące kolorowe wieże, zdają się śpiewać nieustanne: „Sanctus”...
To, co widzę, nie tylko fascynuje, ale i wciąga. Chcę zobaczyć więcej. Dlatego ustawiam się do kolejki wejściowej, do wnętrza świątyni. Jest spora. Nie dziwię się, wszak Sagradę Familię w Barcelonie rocznie odwiedza ponad dwa miliony osób. Dzięki nieustającym pielgrzymkom bazylika co roku wzbogaca się o 22 mln euro ze sprzedaży biletów wstępu. Dodatkowe wpływy przynosi ceramika a` la Gaudi, książki i koszulki. Z wnętrza świątyni można też wysłać kartkę pocztową z ozdobnym stemplem, zjeść lody, kanapkę albo się czegoś napić. Jednak to wciąż za mało, by doprowadzić do końca "szalony sen" mistyka. Dlatego barcelończycy działający od kilku lat na rzecz wspierania budowy stworzyli wielki ruch społeczny. Trzy i pół tysiąca rodzin dobrowolnie opodatkowało się na rzecz fundacji i miesięcznie wpłaca na rzecz świątyni po 36 euro. W zamian ma symboliczne prawo do odwiedzania bazyliki bez biletu wstępu.
Wiele też osób decyduje się na zapisanie Fundacji Sagrada Familia całych majątków (od 1979 r. wszystkie darowizny na rzecz świątyni zwolnione są z podatku). To także dzięki tym pieniądzom budowa w ciągu ostatnich lat nabrała tempa. A postęp prac widać gołym okiem. Prace trwają równocześnie na wszystkich możliwych odcinkach. Zaawansowanie robót wykończeniowych szacuje się na 55 proc. Zdaniem konstruktorów jest szansa, by ukończyć całość świątyni w 2026 roku. I choć termin wielu może szokować, trzeba pamiętać, że wielkie dzieła zawsze powstawały powoli, jakby zgonie z łacińską sentencją: festina lente (śpiesz się powoli). Dla porównania mogę tu podać, że katedrę w Koloni budowano przez ponad 500 lat.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.