Film ważny i na czasie. Wpisujący się w ruch, kampanię #Me Too.
Jego reżyser, Jay Roach, niejednokrotnie „zabierał” już głos w spawach dla Amerykanów istotnych. Wszak wcześniej miał już na koncie takie obrazy, jak „Trumbo”, „Decydujący głos”, „Zmiana w grze”, czy „Do końca”… - każdy z tych filmów był mocno polityczny, a i zahaczający o ważkie kwestie kulturowo-społeczne.
Nie inaczej jest z „Gorącym tematem” gdzie twórca postanowił przyjrzeć się głośnej i wstrząsającej sprawie molestowania kobiet pracujących w telewizyjnej stacji Fox News. Oczywiście to główny wątek opowiedzianej tu historii, ale nie jedyny, bo równie ważna jest wielka polityka (Fox News to przecież medialny bastion republikanów), a także patriarchalne mechanizmy, sprawiające, że wielcy tego świata (prezesi, politycy, producenci, reżyserzy), przez dekady pozostawali bezkarni. Byli tak potężni i wszechwładni.
A jednak w pewnym momencie ktoś postanowił powiedzieć dość. W filmie przeciw karygodnym zachowaniom szefa (znakomita, choć obrzydliwa rola Johna Lithgowa), występują dwie prezenterki: Megyn Kelly i Gretchen Carlton, grane przez Charlize Theron i Nicole Kidman. Robią to niejako w obronie tej trzeciej, najmłodszej, w którą wciela się Margot Robbie, i która właśnie stała się nowym „obiektem” zainteresowania grasującego w redakcji seksualnego predatora.
Film przypomina nieco słynne „Spotlight”, gdzie bohaterowie też musieli stoczyć wielką, dziennikarską batalię w szczytnym celu. Na korzyść „Gorącego tematu” przemawia jednak forma, strona wizualna. Kulisami są tu bowiem studia i biura amerykańskiej telewizji – najlepszej, najbardziej atrakcyjnej na świecie, dzięki czemu widzowie, raz po raz, są oszołamiani feerią barw i świateł, tempem akcji, reporterskich relacji, montażu… Momentami jest więc to spektakl jakich mało, a i napięcie z minuty na minutę rośnie i rośnie (uda im się w końcu zrobić porządek z prezesem stacji, czy może znowu się wywinie?).
Film, choć oparty na faktach, opowiada i odpowiada również (w pośredni sposób) na aferę skazanego na 23 lata więzienia Harveay Winsteina, a i jest też swoistą hollywoodzką ilustracją ruchu #Me Too. Akcji, co do której zdania były co prawda podzielone (patrz teksty Agaty Puścikowskiej, ks. Tomasza Jaklewicza, czy Bartosza Bartczaka), sam film jednak obejrzeć warto, a w zasadzie nawet trzeba.
Można go oglądać online, jest bowiem dostępny na kilku polskich platformach streamingowych. Których konkretnie? Sprawdzić można np. na upflix.pl.
Tekst z cyklu Filmy wszech czasów
Kto wie, czy nie jest to jedna z najlepszych ekranizacji prozy Jane Austen w dziejach.
Nadal utrzymuje silną pozycję. Natomiast w innych krajach sprawa wygląda już inaczej.