Wielkie drewniane drzwi to wrota do innego świata. Dzieci przechodzą przez nie ostrożnie, cichutko. Są ciekawe, co się kryje za nimi.
Kto wejdzie za drzwi, zobaczy rozwieszone w sali zbroje, miecze, tarcze. I gospodarza: niewysokiego, krępego mężczyznę. Wygląda tak, jakby wehikuł czasu przeniósł go ze średniowiecznego miasteczka. Na nogach skórzane, ręcznie szyte buty. Lniane spodnie i takaż koszula zwana giezłem. Na skórzanym pasie wisikaletka, czyli mała sakiewka, oraz lniany fartuch. Na szyi gospodarz ma naszyjnik. Ozdoby zrobione są z poroża.
Tajemniczy człowiek rozpoczyna opowieści, których słucha się z zapartym tchem. To właśnie jedna z lekcji muzealnych prowadzonych przez Bartka Baranowskiego z Muzeum Ziemi Wałeckiej. W zależności od tematu lekcji – zmieniają się rekwizyty, zmienia się treść opowieści – zawsze jednak pozostaje sposób przekazywania wiadomości - interesujący, pełen humoru, sprawiający, że słuchacze starają się nie przegapić ani jednego słowa, ani jednego gestu. A przychodzą tu przedszkolaki, uczniowie z podstawówek, gimnazjów, szkół ponadgimnazjalnych, a nawet studenci.
Beata Stankiewicz/GN W warsztacie rogownika Entuzjazm widzów rośnie, kiedy okazuje się, że wszystkiego mogą dotknąć, zbroję przymierzyć, potrzymać miecz czy młot. Każdy cierpliwie czeka na swoją kolejkę, aby przebrać się w średniowieczny strój czy zbroję lub stanąć przy warsztacie rogowniczym.
- Ale miecz! - szepcą między sobą dwaj 8-letni dżentelmeni.- O rany, takim przyłożyć to…! - mówi jeden. Jego kolega jest sceptykiem:- Eeee… najpierw musiałbyś go podnieść!
Dzielić się swoją pasją
- Lekcje autorskie organizowane przez Bartłomieja Baranowskiego są niewątpliwie atrakcyjne i to nie tylko dla najmłodszych gości naszego muzeum - mówi Magdalena Suchorska-Rola, dyrektor Muzeum Ziemi Wałeckiej. - Pozwalają dotknąć historii, poznać techniki rzemieślnicze, zobaczyć na własne oczy budowę średniowiecznych warsztatów.
To prawda: na tej lekcji można wziąć do ręki kopie narzędzi i uzbrojenia z okresu średniowiecza. Zajęcia odbywają się w salach muzeum, a przy sprzyjającej pogodzie - również w muzealnych ogrodach.
- To dobry sposób poznawania historii, bo pozwala na zaangażowanie się emocjonalne i łatwe przyswojenie wiadomości.
O tym, jak ciekawe są te zajęcia, świadczy wysoka frekwencja na lekcjach. Uczniowie i ich nie opuszczają - przyznaje dyrektor Suchorska-Rola. - Trudno dokładnie powiedzieć - zastanawia się pan Bartek - kiedy zacząłem się interesować tematyką z okresu wczesnego średniowiecza. Zawsze to głęboko siedziało we mnie, aż w końcu znalazło ujście w postaci odtwórstwa historycznego. Na początku skupiałem się głównie na walkach. Życie codzienne tamtego okresu było wtedy miłym dodatkiem, jednakże z upływem czasu więcej przyjemności zacząłem czerpać ze szlifowania rzemiosła z tamtych czasów. A że mój teść jest kolekcjonerem poroży, innego rzemiosła niż rogownictwo nie widziałem dla siebie - śmieje się Bartłomiej. Ma 36 lat, studiuje konserwatorstwo na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
- Osoba trudniąca się tym rzemiosłem w średniowieczu lekko nie miała. Poroże nie jest łatwym materiałem w obróbce, ale dawniej rogownicy znali metody na zmiękczenie materiału, co ułatwiało obróbkę. ... Co to za sposoby, opowiem na lekcjach muzealnych, na które zapraszam - urywa z uśmiechem pan Bartek.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.