Kibolskie? A może o śląską tożsamość?
Ruch Chorzów. Taką ekipę da się lubić! - pisał kilka tygodni temu Maciej Grygierczyk na łamach katowickiego „Sportu”. Rzecz dotyczyła polityki transferowej zasłużonego klubu, który po powrocie do I ligi, nadal stawia na zawodników z regionu. Co więcej: „Drużyna została zbudowana w ten sposób, że w szatni śmiało może obowiązywać język nie tyle polski, co nawet śląski!” – ekscytował się publicysta. Teraz ekscytują się kibice, bo Niebiescy zaczęli nowy sezon świetnie i na ten moment zajmują miejsce dzięki któremu mogliby awansować do ekstraklasy.
Tymczasem w ekstraklasie drugi nasz rekordzista, Górnik Zabrze, wybrał inną opcję. Bynajmniej nie zakamuflowaną, bo otwarcie stawia na ludzi zza naszej zachodniej granicy. Po tym gdy rok temu koszulkę Górnika w końcu założył Lukas Podolski (wielki kibic tej drużyny), teraz do ekipy z Roosevelta dołączyli jeszcze Kevin Broll z Dynama Drezno i Jonatan Kotzke z FC Ingolstadt, trenerem drużyny został zaś Bartosch Gaul z FSV Mainz. W dawnym Hindenburgu – jak przed wojną zwało się Zabrze – znów jest „nieźle niemiecko”.
I jak tu teraz niecierpliwie nie czekać na mecz tych dwóch drużyn, „dwóch opcji”, które niebawem spotkają się w – nomen, omen - Pucharze Polski. I wielu już się marzy, że odbędzie się on na wypełnionym po brzegi Stadionie Śląskim.
I tak powinno być! Wielkie Derby Śląska to przecież wydarzenie jakich mało, a i kawał historii tego regionu. Historii, która w ostatnich latach, podobnie jak za komuny, prezentowana jest wyłącznie z jednego punktu widzenia, przez co, zamiast dążenia do prawdy historycznej, mamy tu coraz częściej jakiś biało-czerwony teatr absurdu (pamiętne zdjęcia sprzed kilku miesięcy, gdy śląskich powstańców udawali… sarmaccy przebierańcy).
Dzięki Ruchowi i Górnikowi jakaś nadzieja na śląską, odwieczną, wielokulturową „normalność” jest. Pytanie, jak swoją śląskość obronią fani GKS-u Katowice?
„Z kręgów związanych z Zagłębiem Sosnowiec dowiedziałem się nieoficjalnie, że w związku z bojkotem części kibiców meczów GKS- u Katowice, fani Zagłębia chcą wykupić wszystkie bilety nie tylko na trybunę dla gości, ale i Blaszok, na mecz GKS-Zagłębie, który odbędzie się 6 sierpnia” – napisał na Twitterze śląski dziennikarz sportowy Paweł Czado.
Blaszok to trybuna-świątynia kibiców Gieksy. Coś jak warszawska „Żyleta” na Legii, czy gigantyczna „Żółta Ściana” Borussii Dortmund. Gdyby nagle Blaszok zajęli fani z Sosnowca byłby to nie lada afront dla kibiców z Katowic. Zrobiłby się z niego Blaszak – jak ktoś dowcipnie zauważył w internecie, a więc i kłaniają się nam śląsko-zagłębiowskie animozje…
Miejmy jednak nadzieję że do żadnej futbolowej wojny nie dojdzie. Ani na ligowym meczu Gieksy z Zagłębiem, ani na pucharowym Ruchu z Górnikiem. Oby na Śląskim! Przecież właśnie dla takich wydarzeń zbudowano ten stadion. Dzięki „decyzjom i staraniom” Jerzego Ziętka, którego jednak też próbuje się ostatnio wymazywać z kart śląskiej historii.
Ciekawe tylko kto nam go zastąpi? Pan Twardowski?
*
Felieton z cyklu Okiem regionalisty
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...