Wariacja - słowo-klucz do zrozumienia najnowszego filmu Davida O. Russella.
Według Słownika Języka Polskiego wariacją może być np. „utwór literacki, film, obraz itp., nawiązujący do jakiegoś popularnego tematu, motywu lub innego utworu i przetwarzający go twórczo”. I nakręcony w 2022 roku „Amsterdam” taką właśnie wariacją jest. Chociażby na temat legendarnego, klasycznego już dziś nowofalowego filmu „Jules i Jim” François Truffaut.
Bo tutaj także mamy trójkę niebywale oryginalnych, żywiołowych, (charakternych!) bohaterów, w których wcielają się Margot Robbie, John David Washington i Christian Bale.
Zwłaszcza ten ostatni wyczynia przed kamerą rzeczy o które nigdy byśmy go nie podejrzewali. „Batman”, „Mechanik”, „American Psycho” to są te role dzięki którym wszedł do historii kina. Śmiertelnie poważny, czasem wręcz psychopatyczny facet. Tymczasem u Russella gra nierozgarniętego lekarza ze szklanym okiem (które raz po raz mu wypada), więc bardziej przypomina głównego bohatera „Hudsucker Proxy” braci Coen, niż postacie, w które wcielał się do tej pory.
O tak, z kinem braci Coen ten film także można spokojnie połączyć. Wszak mamy tu intrygę niczym z czarnego kryminału (ginie wysoko postawiony weteran; śledztwo zleca jego córka/femme fatale grana przez Taylor Swift). Tyle że sposób w jaki będzie prowadzone dochodzenie (i przez jakich gałganów), to już zupełnie inna para kaloszy. To już istna, coenowska wariacja na temat filmu noir, którą David o. Russell serwuje nam dużo dużo lepiej niż sami bracia Coen - ostatnio kompletnie bez formy i do tego już nie w duecie.
A to nie koniec russellowych pomysłów (jest też scenarzystą „Amsterdamu”), bo choć akcja toczy po I wojnie światowej, ewidentnie nawiązuje do czasów współczesnych, zwłaszcza zaś prezydentury Donalda Trumpa. Na ekranie mamy wszak Roberta De Niro – prywatnie nie pałającego do Trumpa zbyt wielką sympatią – więc kiedy kreowana przez niego postać wykrzykuje coś do kamery na temat trampów, wszyscy od razu wiedzą o co chodzi. A i w finale – zwłaszcza Amerykanie - otrzymają pewną przestrogę, choć o jaką rzecz chodzi, tego już Państwu nie zdradzę. To trzeba zobaczyć samemu. A zapewniam, że warto.
Russell poniżej pewnego poziomu nigdy nie schodzi, a że to twórca, który ma na swoim koncie takie obrazy jak „American Hustle”, czy „Poradnik pozytywnego myślenia”, to… No właśnie. Można być raczej spokojnym zarówno o treść, jak i formę.
*
W niedzielę 7 lipca o 20:10 film wyemituje stacja HBO. Powtórki, na tym samym kanale, w poniedziałek 8 lipca o 16:05 oraz w środę 10 lipca o 20:10.
On-line można go oglądać m.in. w Canal+ czy Playerze.
Tekst z cyklu Filmy wszech czasów