Urodziny świętowaliśmy bez tortu

O burmistrzu, co został złodziejem, i świątecznym „szałocie” z prezydentem Katowic Marcinem Krupą rozmawia Aleksandra Pietryga.

Aleksandra Pietryga: Zna Pan dobrze historię Katowic?

Marcin Krupa: Moja rodzina mieszka w Katowicach od pokoleń, dlatego burzliwą historię miasta znam bardzo dobrze. Jednak przyznam szczerze, że choć cztery lata byłem radnym, cztery lata wiceprezydentem, a teraz jestem prezydentem, to ciągle odkrywam tajniki historii miasta i spotykam mieszkańców, którzy tę historię tworzyli, choć często pozostają anonimowi.

Ma Pan ulubione postaci z dziejów miasta? Wydarzenia? Historie ludzi?

Do głowy przychodzą mi dwie osoby: Henryk Sławik i kardynał August Hlond. Sławik to postać dopiero odkrywana. Uratował 30 tysięcy istnień ludzkich, za co zapłacił najwyższą cenę – został zamordowany w niemieckim obozie koncentracyjnym. Kilka miesięcy temu odsłoniliśmy w Katowicach pomnik poświęcony pamięci Sławika i Józsefa Antalla, jego przyjaciela z Węgier. 18 września uczestniczyłem w uroczystości nadania fragmentowi nabrzeża Dunaju w Budapeszcie imienia Henryka Sławika. Kardynał Hlond natomiast budował na Śląsku fundamenty Kościoła katolickiego. Chrześcijańska tożsamość jest wrośnięta w śląską tradycję, co widać na przykładzie pielgrzymki do Piekar Śląskich.

Zna Pan historię pierwszego burmistrza Katowic? Dość niefortunnie zaczęła władza w młodym mieście…

150 lat temu Katowice przypominały trochę Dziki Zachód, więc pierwszy burmistrz też postanowił ukraść z kasy miejskiej 15 tys. talarów i czmychnąć do Ameryki, by zostać farmerem, rujnując przy okazji miejski budżet. Można powiedzieć, że te plany bycia farmerem częściowo mu wypaliły, bo gdy go złapano i przywieziono do Katowic, to przetrzymywano go w chlewiku, bo nie było wtedy miejskiego więzienia. (śmiech)

Uczestniczy Pan w wydarzeniach jubileuszowych miasta Katowice. Które z nich osobiście dla Pana były najważniejsze i najprzyjemniejsze?

Zdecydowanie otwarte koncerty, na których pojawiło się kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców Katowic i gości z całej Polski. Miło było widzieć taką wspaniałą energię i radość. Urodziny z mieszkańcami świętowaliśmy bez tortu, ale za to z tradycyjnym „szałotem”, który na Śląsku jest podawany przy okazji najważniejszych uroczystości rodzinnych.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Więcej nowości