O żywocie ludzi poczciwych, kościele nad potokiem Słowik i tajemniczej baszcie. Mielecko-kolbuszowsko-głogowski obszar chronionego krajobrazu leży w znacznej części poza diecezją tarnowską, z wyjątkiem bardzo ciekawej krainy nad dolną Wisłoką.
Było to drugie w Polsce prywatne muzeum, z bogatą biblioteką, w której było 5 tys. woluminów, w tym pierwsze wydania pism Reja i Kochanowskiego - mówi pani Elżbieta. Niestety, nic z tego się nie zachowało. W 1944 wojsko radzieckie spaliło całą bibliotekę i meble. - Przez kilka dni na olbrzymim stosie płonęła bezcenna biblioteka Rejów - przywołuje wspomnienia starszych mieszkańców Witold Jarosz. Z ruiny zamek podźwignęły WSK Mielec pod okiem prof. Zinna. Budowla należy dziś do prywatnych właścicieli, ale można ją zwiedzić, nie rezygnując z pysznej zamkowej kuchni, której specjały można zamówić w stylowej restauracji. Potem warto wybrać się na krótki spacer po parku. Na 27 hektarach rośnie las złożony z 27 gatunków drzew, a u stóp wzgórza szmerze romantycznie potok Słowik.
Wniebowzięty kościół
Rejowie odcisnęli swoje władanie Przecławiem także na kościele. W 1886 roku jego budowę wsparł hr. Stanisław Rej. Świątynia przytula się do zamkowego parku, ginąc w zieleni potężnych drzew. W środku neogotycka cisza, którą przerywa praca siostry układającej misterne bukiety. Po kościele oprowadza mnie ks. proboszcz Stanisław Kudlik.
- Kościół jest pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP. Przecławska parafia jest bardzo stara, może nawet pochodzić z XII wieku. Obecna budowla jest już trzecią w historii miasta. Najcenniejszym zabytkiem, ale przede wszystkim przedmiotem kultu, jest XVII-wieczny obraz MB Różańcowej - opowiada ks. proboszcz. Dziś można pocieszyć oko polichromią stylizowaną na secesję, obrazem św. Anny i pięknym barokowym krucyfiksem. W prezbiterium przysiadły naprzeciw siebie ławka kolatorska z herbem Rejów i tron przewodniczącego liturgii. Ten drugi bogatszy i ładniejszy.
- Zapraszam na Msze św. i nabożeństwa podczas odwiedzin Przecławia. W dni powszednie o godz. 6 i 18, w niedziele i święta o godz. 6.30, 8, 9.30, 11 i 16 - zachęca ks. Kudlik. To nie ostatnia wizyta w przecławskim kościele…
Perła Podkarpacia
Ostatni etap tej jednodniowej podróży kończy się w pobliskim Rzemieniu. - Do baszty musi ksiądz skręcić, jak się kończy Tuszyma. Przejechać tory i cel będzie za moment – pomaga mi pani Elżbieta. Jak nazwać tę budowlę, która monumentalnie wyrasta w górę, gdy się minie północną bramę i ziemne wały? Baszta? Wieża mieszkalno-obronna? Zameczek? Może castrum?
– Myślę, że mały zamek – mówi Krystyna Kolbusz, która razem z mężem jest właścicielką castrum. Budowla pochodzi z XIII wieku. Mury mają mniej więcej 2 metry grubości. Na początku XX wieku architekt Mączyński zaprojektował klatkę schodową w kształcie baszty i renesansowy taras, które dobudowano, nadając lekkości i włoskiego smaku. Jak wiele zabytków, i ten popadał w ruinę. Ratunek przynieśli zameczkowi prywatni właściciele, a najbardziej obecni, państwo Krystyna i Lucjan Kolbuszowie. – Przyznam się, że szukałam takiego miejsca, żeby stało się naszym domem i siedliskiem. Kiedy kupiliśmy zamek, zaczęła się przygoda – opowiada pani Krystyna.
Przede wszystkim ogromny wysiłek remontu i renowacji. Olbrzymia praca architektów Andrzeja Figlarza i Jana Gordona, wielu ekip fachowców i przede wszystkim troska właścicieli dały piękny, imponujący efekt. To miejsce ważne dla polskiej historii i kultury. Tu stworzyła swoje dzieła pierwsza polska poetka, Helena Drużbacka.
– Jest to obiekt z wielką duszą, nocą iluminowany, wygląda cudownie, jak odbija się w stawach. To jest perełka. Dworów i pałaców mamy dużo, a ten zamek jest wyjątkowy. Miejsce, o którym świat zapomniał. Nawet ludzie mieszkający blisko nie wiedzieli, że coś takiego tu jest! – dziwi się pan Lucjan. Radość właścicieli dopełnia otoczenie castrum. Na 7 hektarach rośnie ponad 300 drzew, przez posiadłość przepływa rzeczka Młynówka, która zasila system stawów. – Są tu karpie, raki, pstrągi. Jest też wyspa. Nie kosimy wszystkich połaci parku, rosną tu więc pokrzywy, łopian. Ten budynek przyciąga ludzi. Nazywamy go trzecim dzieckiem, ale jest bardzo wymagające – uśmiecha się pani Krystyna.
Zameczek można zobaczyć z zewnątrz, po wcześniejszym umówieniu się z właścicielami. Najlepiej przez księgę gości na stronie www.basztarzemien.pl, szanując oczywiście prawo do prywatności i spokoju kustoszów rzemieńskiej perły.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.