Wojenna historia Podhala. Ludwikę Słodyczkę na rozstrzelanie hitlerowcy zabrali wtedy, gdy karmiła piersią swe dziecko. Zapłaciła życiem za działalność męża – członka oddziału partyzanckiego „Szarota”.
Niemcy wrócili do domu „Bacy” po miesiącu. Jego żonę Ludwikę zabrali na rozstrzelanie, gdy karmiła piersią swoje najmłodszego dziecko.
Przesłanie dla młodych
Zbigniew Sikora w książce przeprowadza też – jako tło historyczne opisywanych wydarzeń – ciekawą kwerendę dotyczącą np. kontyngentów, czyli przymusowego oddawania inwentarza Niemcom.
– Podczas wojny lato nie zawsze było urodzajne. Górale sami dla siebie nie mieli więc wystarczająco dużo zboża. Aby wywiązać się z obowiązkowych dostaw, niejedna rodzina musiała kupić zboże i oddać oprawcom – mówi.
Autorowi „Krwawego śladu” zależało, aby w publikacji pokazać także to, jak żyło się wtedy ludziom. By młodszy czytelnik lepiej zrozumiał wszystko, co działo się w czasie II wojny światowej.
Do Zbigniewa Sikory ciągle zgłaszają się osoby, które chciałyby rozwinąć kilka wątków, przedstawić swoją wersję wydarzeń. Opowiadają też o innych historiach, które warte są opisania, np. z rejonu Białego Dunajca, gdzie górale zapisali piękną kartę w historii w walce z okupantem.
– Spotykam się ze starszymi góralami, którzy decydują się na rozmowę. Nierzadko jest to utrudnione przez chorobę. Osoby, które współpracowały z „Szarotą”, często o tym nikomu nie mówiły ze względów bezpieczeństwa. Zdarzało się tak, że nawet żona i dzieci nie wiedziały, co ich mąż i tata robi w lesie. Niestety, wielu z nich swoją wiedzę zabrało na tamten świat – mówi Zbigniew Sikora.
O postawie górali w czasie II wojny światowej autor „Krwawego śladu” chętnie opowiada uczniom podhalańskich szkół, m.in. w Cichem i Bukowinie Tatrzańskiej. – Zachęcam młodzież do poznawania swojej historii. Chodzi o to, aby młody człowiek żył godnie, aby kiedyś jego potomkowie byli dumni z niego, tak jak my jesteśmy dumni z bohaterskiej postawy oddziału „Szaroty” i wszystkich innych, o których jeszcze nie wiemy wszystkiego – tłumaczy pan Zbigniew.
Dał się we znaki Niemcom
Wojciech Bolesław Dusza urodził się 1 września 1912 roku w Odrowążu Podhalańskim. W okresie międzywojennym uczył się w gimnazjum w Nowym Targu (obecnie I LO im. Seweryna Goszczyńskiego), a na początku lat 30. odbywał zasadniczą służbę wojskową w marynarce wojennej. Dosłużył się w niej stopnia starszego bosmana. Po wyjściu z wojska związał swe życie z żeglugą śródlądową, zamieszkując na stałe w Puławach.
We wrześniu 1939 r. walczył w szeregach Flotylli Pińskiej, a następnie zaangażował się w tworzenie struktur konspiracyjnych ZWZ na terenie Puław. Zagrożony aresztowaniem wiosną 1941 r. wyjechał z Puław na rodzinne Podhale, gdzie nawiązał kontakt z miejscowymi placówkami podziemia. Był organizatorem i dowódcą pierwszego na Podhalu zbrojnego oddziału Armii Krajowej, przyjmując pseudonim „Szarota”.
W 1943 r. jego działalność boleśnie odczuli Niemcy i ich kolaboranci. Jednak już jesienią na oddział spadły pierwsze ciosy. Przeprowadzono pacyfikacje w miejscowościach: Biały Dunajec, Bielanka, Bustryk, Ciche, Czarny Dunajec, Czerwienne, Dział, Dzianisz, Koniówka, Ludźmierz, Morawczyna, Nowe Bystre, Podczerwone, Raba Wyżna, Ratułów, Rdzawka, Zakopane, Ząb. Zginęło 96 osób związanych z oddziałem „Szaroty” lub udzielających mu pomocy.
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.