Nekropolie 
w kościołach

W wielu starych świątyniach diecezji
 czujemy się jak na cmentarzu. Epitafia i nagrobki są znakiem ,
że tuż obok ktoś pokornie czeka na zmartwychwstanie.


Wymowny jest sarkofag w kaplicy królewskiej pod wieżą katedry: ozdobiony białym orłem na przedzie, czterema orłami, które rozpostartymi skrzydłami podtrzymują marmurową płytę. Na płycie tej spoczywają: berło, miecz i korona. Na niej wykuto również napis: „Pamięci najlepszych książąt królów Polski, Władysława Hermana, który popędliwością brata wstrząśniętą rzeczpospolitę przywrócił, i Bolesława, brata jego, który nad sąsiedniemi ludami 47-ma odniósł zwycięstwo, w tej świątyni spoczywających, po siedmiu wiekach od ich śmierci biskup i kapituła płocka oraz obywatele polscy położyli ten nagrobek roku 1825”. A na obwodzie płyty: „Panowie i dziedzice ziem krakow., sandom., śląskiej, wielkopolskiej, mazowieckiej, dobrzyńskiej, michałowskiej, łęczyckiej i Pomorza”.


Przyciąga uwagę również pułtuska kolegiata, a w niej okazałe epitafia rodu Załuskich. W taki sposób bp Ludwik Załuski, na początku XVIII wieku, chciał upamiętnić swych przodków. Ciekawe są opisy poszczególnych postaci upamiętnionych na nagrobnych tablicach, a zwłaszcza ich początkowy adres. Oto przykłady: „Przechodniu! Przy tym wypadku albo łzy najpierw albo ten kamień grobowy bólem serca uściśnij, że odszedł taki Królestwa Polskiego prymas…”, „Wiedz przechodniu, że Andrzej kustosz prawa, pasterz trzody, króla kanclerz i senator nie chciał, aby na tym kamieniu inaczej było wyryte, jak tylko: »tu leży grzesznik«. Za którego duszę niech każdy będzie wstawiającym się”, „Bogu Najlepszemu i Największemu. Przechodniu! Widzisz marmur pomnika? Pamiętaj o chwili ostatecznej”.


Czego uczy śmierć?

Do kościoła parafialnego w Drobinie przyciąga piękny renesansowy nagrobek Wojciecha Kryskiego i jego rodziców, Pawła i Anny. Wykonał go niemal 500 lat temu włoski rzeźbiarz Santi Gucci.

– To perełka naszej architektury, unikatowa pod względem artystycznym, a dla tej ziemi – świętość. To zabytek bezcenny dla renesansu – tak o zabytku mówi prof. Janusz Smaza, który ostatnio prowadził prace konserwatorskie przy nagrobku. Oprócz walorów artystycznych zabytek niesie również przesłanie duchowe: Wojciech Kryski jest przedstawiony w pozie spoczywającego rycerza. Wydaje się, jakby brał wciąż udział w dyspucie grona przyjaciół. Nie rozpacza, nie cierpi, nie zapada się w nicość.

Renesansowy artysta wyraża w ten sposób głęboką wiarę w życie wieczne. Nad postacią syna znajdują się postacie jego rodziców. Z godnością zasiadają u mar swojego przedwcześnie zmarłego syna. Dłonie obojga spoczywają na piersiach, wyrażając to, co nadal ich łączy – pietas – miłość rodzicielską i miłość małżeńską. U stóp ojca widnieje hełm, podkreślający jego cnoty rycerskie. W dłoń Anny – dla oddania jej pobożności – rzeźbiarz włożył modlitewnik i różaniec.


Innym miejscem z wymownym pomnikiem jest Opinogóra. Tam w kościele zwraca uwagę nagrobek Marii z Radziwiłłów Krasińskiej, autorstwa florenckiego rzeźbiarza Luigi Pampalloniego z 1841 roku. Zamówił go na polecenie ojca Zygmunt Krasiński. Najpierw znajdował się w pałacu Krasińskich w Warszawie, a po ukończeniu rozbudowy kościoła w Opinogórze został w nim umieszczony. Jest to grupa figuralna, przedstawiająca matkę na łożu śmierci i klęczącego przy niej syna, którego ona przed śmiercią błogosławi.

Można tę scenę odczytywać jako aluzję do „Nie-Boskiej komedii” i sceny matki z Orciem. Pomysł takiego przedstawienia był autorstwa Zygmunta. Pisał o tym w liście do Augusta Cieszkowskiego, przekazując również informację, że pomnik oczekuje na przewiezienie do Opinogóry, i podając, jakie były jego koszty: „Pomnik mojej matki, oglądany przez ciebie w Warszawie, z dwóch figur złożony, bo pamiętasz, że i ja tam występuję, kosztował 10.000 fr.”


10-letni Zygmunt klęczy więc przy łożu umierającej matki, przypominając giermka, który ma być pasowany na rycerza. Moment śmierci matki stał się nie tylko pożegnaniem, ale umocnieniem i bierzmowaniem. Faktycznie, w czasie uroczystości pogrzebowych Marii Krasińskiej w ciechanowskiej farze mały Zygmunt przyjął sakrament bierzmowania. Zwraca uwagę jeszcze jeden szczegół, który zauważy wnikliwy obserwator nagrobka matki wieszcza. Matka Zygmunta umiera, trzymając na piersiach krzyż – ten sam gest powtórzy poeta w chwili swojej śmierci: będzie umierał z dużym krucyfiksem na piersi.

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Więcej nowości