Czyli powieść, jak film.
Kinomaniacy, filmożercy, kinofile… - wszyscy ich znamy, a może, po trochu, sami też nimi jesteśmy. Jedni skojarzą ich z nowofalowymi, francuskimi „wyznawcami kina”, dla których film stał się niemal religią. Inni, z przedstawicielami amerykańskiej generacji X - ich znakiem rozpoznawczym było przecież nieustanne przerzucanie się filmowymi i serialowymi cytatami.
Hanna i Sol – bohaterowie „Wieczoru filmowego” – rzekomo nie należą do żadnego z tych pokoleń. To współczesne, „smartfonowe nastolatki”. A jednak jest coś, co łączy ich zarówno z nowofalowcami, jak i z iksami. To wielka, wielka miłość do kina. I to właśnie ona tematem przewodnim nowej powieści autorstwa Lucy Courtenay. Zresztą proszę zwrócić uwagę na ich imiona. Czyż momentalnie nie kojarzą się z Hanem Solo – awanturnikiem z „Gwiezdnych Wojen”, w którego wcielał się Harrison Ford?
Problemy sercowe, szkolne, imprezowe, nieporozumienia z rodzicami… - jak na powieść skierowaną przede wszystkim do młodzieży przystało, i takie wątki znajdziemy w fabule. Ale to, co wyróżnia tę książkę, to właśnie kinomania głównej bohaterki, która kinoterapeutycznie próbuje leczyć swoje złamane serce kolejnymi, domowymi seansami („Dzięki Bogu za filmy. Filmy są moim azylem, idealnym światem, w którym da się rozwiązać każdy problem w mniej niż półtorej godziny” – czytamy w jednym z rozdziałów).
Co ciekawe, wśród filmów które ogląda ze swym najlepszym kumplem sporo jest klasycznych obrazów takich jak, jak „Śniadanie u Tiffany’ego”, „Kiedy Harry poznał Sally”, czy „Annie Hall”. Jako prowadzący nasz portalowy dział Filmy wszech czasów nie ukrywam – to naprawdę wielka frajda móc czytać powplatane w treść powieści opinie o tych właśnie dziełach.
Ale jest jeszcze coś. Courtenay to pisarka brytyjska, więc osoby, które sięgną po jej książkę mogą spodziewać się także sporej dawki specyficznego, angielskiego humoru. Bo też Hanna to trochę taka nastoletnia Bridget Jones (te same dylematy, tarapaty, nieporadność), zaś jej znajomi czasami zachowują się niczym młodsze wersje bohaterów kultowego filmu „Cztery wesela i pogrzeb”.
Podsumowując: „Wieczór filmowy” to powieść lekka, łatwa i przyjemna. I nie tylko dla nastolatków! Idealna propozycja na zbliżający się długi majowy weekend.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.