Felieton o braku realizmu, handlu i „Gwiezdnych wojnach”.
Żyjemy w swoistym „realnym konsumpcjonizmie”. Zbieżność tego pojęcia z „realnym socjalizmem” nie jest przypadkowa. Oba pod wieloma względami są podobne, gdyż w istocie nie mają zbyt wiele wspólnego z… realizmem. Ważne jest kreowanie, a nie faktyczny stan rzeczy. Spójrzmy choćby na świat reklamy.
W tej sferze – niestety – już dla wielu każdy chwyt wydaje się dozwolony. Towar jest super, mega i zawsze wyjątkowy. Byle sprzedać. Byle mieć. Swoją drogą mój ulubiony slogan reklamowy nie wiąże się wcale z wyrafinowaną kampanią jakiegoś znanego koncernu. To neon umieszczony nad jednym z niewielkich sklepów w mieście zielonogórskiego regionu, który krótko informuje o swoim asortymencie: „Mamy wszystko”.
Nie powinienem być zdziwiony, a jednak widok kalendarza adwentowego dla dzieci z bohaterami sagi filmowej „Star Wars” w głogowskim markecie zaskoczył mnie. Oto kolejny – przy tym jakże smutny – sposób na dotarcie do klienta…
Niech rozsądek będzie z nami!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.