Jestem przeciwnikiem wyjeżdżania podczas świąt na urlopy do hoteli, pensjonatów czy domów wczasowych. Wtedy bowiem święta stają się jakby takie puste, zeświecczone, czyli jakby ich nie było.
Z drugiej jednak strony nie uważam, że święta należy jedynie spędzać w domu. A swój sąd opieram na własnym doświadczeniu, bo przed laty spędziłem święta Bożego Narodzenia w Rzymie, na Watykanie. Było wspaniale, pielgrzymkowo, turystycznie, po chrześcijańsku…
Nawet z braku makówek oraz karpia nie cierpiałem. Były to również jedyne święta, podczas których nic nie przytyłem.
A zatem proponuję wszystkim spędzić kiedyś święta w Rzymie. Można zresztą potraktować to miasto jako kolebkę zachodniego europejskiego chrześcijaństwa. I taki Rzym, rozumiany jako europejskie Betlejem, dał naszemu światu Chrystusa. Tam nauczali i zginęli śmiercią męczeńską św. Piotr i św. Paweł. Ale oczywiście lepszym od Rzymu miastem do świętowania Bożego Narodzenia jest Betlejem w Ziemi Świętej - to jednak dość daleko, jeszcze dalej niż do Rzymu.
Niedawno zastanawiałem się nad miastem, które można by nazwać śląskim Betlejem, i tak tej jesieni trafiłem do morawskiego miasta - Velehrad, leżącego dzisiaj w granicach Republiki Czeskiej. By to jednak wyjaśnić, należy cofnąć się do IX wieku, kiedy powstało pierwsze potężne państwo słowiańskie ze stolicą w Velehradzie - było to Państwo Wielkomorawskie.
Henryk Przondziono/Agencja GN
Święci Cyryl i Metody
Obraz Jana Matejki w Velehradzie
Tamtejszy książę Rościsław w 863 roku ochrzcił się z rąk świętych Cyryla i Metodego. Z czasem uznano ich za misjonarzy Słowian, a Ojciec Święty Jan Paweł II nazwał ich patronami Europy. Ale wróćmy do chrztu Rościsława, od którego rozpoczęła się chrystianizacja nie tylko Słowian morawskich, ale też Słowian na ziemiach podbitych przez książąt wielkomorawskich - czyli także na Śląsku. A fakt podbicia i ochrzczenia dawnych Ślązoków już około 900 roku z rąk misjonarzy cyrylo-metodiańskich wysłanych przez Państwo Wielkomorawskie, potwierdza pośrednio „Żywot św. Metodego” z XII/XIII wieku.
Kiedy jechałem do Velehradu, gdzie z Katowic jest 230 km, to w ogóle zastanawiałem się nad zasadnością uznania tej miejscowości za Betlejem. Bo przecież jest prawie nieznana na terenie Republiki Czeskiej. Dodatkowo kiedy dojechałem do celu, to się okazało, że dzisiaj liczy zaledwie 1300 mieszkańców.
Z drugiej strony ta miejscowość była jakby betlejemskim żłóbkiem, kolebką wiary Słowian. Natomiast kiedy się rozejrzałem po tamtejszej bazylice, to tam wyraźnie jest zapisane określenie slovansky Betlem, czyli słowiańskie Betlejem. Także w ołtarzu bocznym zobaczymy obraz Jana Matejki z 1885 roku przedstawiający świętych Cyryla i Metodego, pod którym jest polski napis: „Słowianom” oraz czeski: Dar polskeho naroda velehradske basilice.
Zatem Velehrad to zapewne uznane słowiańskie Betlejem. A ja się będę upierał, że także śląskie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Naukowcy o nagłówkach w internecie. Clickbaitowych i nie tylko.
Jeden z ciekawszych melodramatów ostatnich lat. Nie tylko z uwagi na „domieszkę” science-fiction.
Choć raczej należałoby napisać Jedermann – ze względu na pruską/niemiecką przeszłość regionu.
To już V edycja. Odbędzie się w Wiśle od 30 maja do 1 czerwca.
Liczba tych, którzy zarobili ponad 500 tys. zł, podwoiła się od 2021 r.
W programie m.in. nowe filmy Astera, Johansson i Łoźnicy. Nie zabraknie też polskich akcentów.