publikacja 19.05.2025 08:37
Kino wojenne – jak najbardziej. Batalistyczne? Nie do końca.
I może dobrze się stało, że twórcy (zapewne z braku odpowiednich środków finansowych), postawili na nieco inny rodzaj kina, ukazującego realia II wojny światowej.
Tym razem lądujemy w północnej Afryce, w czasie słynnej bitwy pod El Alamein, która trwała od 23 X do 11 XI 1942 roku i w ogromnym stopniu przesądziła o klęsce III Rzeszy.
Ale, że "El Alamein: Na linii ognia" to film włoski, oglądamy tamtejsze wydarzenia oczami Włochów, a zwłaszcza młodego ochotnika, który pod wpływem propagandy Mussoliniego (jeszcze chwila i triumfalnie wjedziemy do Aleksandrii), porzuca po III roku studiowanie filozofii i literatury, i przywdziewa wojskowy mundur.
- Jesteś sam? Jeden?! – to pierwsze słowa, jakie chłopak słyszy od swego dowódcy, bo przecież przełożony prosił o co najmniej 10 ludzi. Nie wspominając już o amunicji, zapasach jedzenia, czy wody.
Sytuacja jest ciężka. Bardzo ciężka. Od miesięcy Włosi tkwią w pustynnych okopach, nie posunęli się nawet o metr, a Brytyjczyków przybywa. Raz po raz ostrzeliwują ich ze swoich pozycji, ewidentnie przygotowując się do ofensywy.
Młody (w tej roli Paolo Briguglia) czasem wysłany zostanie na zwiady, czasem pojedzie gdzieś z dowódcą po wodę (brudną, śmierdzącą ropą, bo rozlewaną do starych kanistrów, które i tak cudem udało się gdzieś zdobyć), ale, generalnie, nie dzieje się tam nic. Nie licząc spotkania na pustyni wielbłąda lub ciężarówki wiozącej konia Mussoliniego, na którym ten, po wielkim zwycięstwie, wjedzie do Aleksandrii (ten wątek obsesyjnie tu powraca).
Tyle, że, oczywiście, nic z tego nie będzie. Żołnierze popadają w coraz większe zwątpienie, otępienie, co świetnie komponuje się nie tylko z pełnymi tajemnic pustynnymi pejzażami, ale i muzyką autorstwa Pivio i Aldo De Scalzich. To ona w dużej mierze "niesie" ten film. Tworzy jego kapitalny klimat, przywodzący na myśl takie arcydzieło kina, jak pełen epickiego rozmachu film Davida Leana "Lawrence z Arabii", czy kultowy swego czasu, a dziś już chyba nieco zapomniany (a szkoda) serial "Tajemnice Sahary".
Jeśli ktoś lubi tego typu opowieści, spodoba mu się zapewne także "El Alamein: Na linii ognia", więc daję znać, że w piątek, 23 maja o 21:10 film wyemituje stacja Red Carpet TV.
On-line jest dostępny m.in. na Youtube. Na kanale Cinema Polska:
Tekst z cyklu Filmy wszech czasów
W weekend w tv i na VOD: El Alamein: Na linii ognia