Listy Chopina

Brak komentarzy: 0

Magdalena Konopka

publikacja 26.11.2010 06:41

Rok Chopinowski jest niewątpliwie okazją do przypomnienia sylwetki sławnego kompozytora i jego muzyki, ale ja chciałabym tutaj kilka słów poświęcić Chopinowi jako artyście słowa.

Ostatnie akordy Chopina

Ostatnie akordy Chopina
Józef Krzesz-Męcina, początek XX w., olej na płótnie
Adam Krzykwa/GN

O posiadanym przez niego talencie literackim świadczą przede wszystkim listy, których napisał w ciągu całego życia mnóstwo (z samą tylko George Sand wymienił ich ponad 400).

Do lektury listów autorstwa Chopina zasiadłam nie bez skrępowania. W końcu to cudza korespondencja, a tej jak wiadomo czytać nie należy. Prawdą jednak pozostaje fakt, że to właśnie listy stanowiły najobfitsze źródło przy odtwarzaniu biografii artysty. Prawdą jest także to, że w trakcie lektury zaczyna się myśleć, że to nie listy a pamiętnik albo nawet dobrze skrojona powieść. Język Chopina jest niezwykle barwny, żywy, pełen humoru, nieraz autoironii, czasem dosadny, a innym razem sentymentalny. Poprzez słowa wyłania się portret człowieka z krwi i kości. Prof. Kazimierz Nitsch, tak mówił o listach Chopina: „Są one nadzwyczaj naturalne, bez cienia pozy, patosu. Widać, że pisał je zawsze człowiek realny, wesoły, nie lubiący udawać, daleki od silenia się na literackość”.

Stylistyka korespondencji zmienia się wyraźnie w zależności od adresata. Listy do przyjaciół są bardzo emocjonalne, szczere, poufne. Do rodziny pisze Chopin zawsze z ogromną troską, nieraz stosuje swoistą „autocenzurę” (zwykle zataja faktyczny, zły stan zdrowia). Z niezwykłą dbałością dobiera słowa, gdy tworzy tekst dla swojego dawnego nauczyciela- Józefa Elsnera. „Racz Pan przyjąć zapewnienia mej wdzięczności i uszanowanie, z jakim zostaję do zgonu Pana najprzywiązańszym uczniem”- pisał w jednym z listów. To jedno zdanie wystarczy, żeby zobaczyć, jak wielkim szacunkiem darzył kompozytor swojego pedagoga.  

Styl listów zmienia się także pod wpływem chwili. Można dzięki nim zobaczyć całą gamę nastrojów artysty- od szczęścia po skrajną melancholię. Do Juliana Fontany napisze z przymrużeniem oka: „Jesteś tetryk, bestia, słowa mi poczciwego w żadnym liście swoim nie dałeś, ale to nic nie szkodzi, w duszy gdzieś mnie kochasz, tak jak i ja Ciebie”. Innym razem wysyła do przyjaciela pełne rozpaczy zdanie: „I zły jestem i smutno mi. I odetchnąć nie mogę i pracować nie mogę. Czuję się  sam, sam, sam, chociaż otoczony”.

Sam artysta listów pisać nie lubił. „Wolę grać jak pisać”- zwierzał się Norbertowi Kumelskiemu. Widać z resztą nieraz, że materia słowa sprawia mu wyraźne problemy. Zdania bywają urywane, pisane skrótowo, często z błędami. Nie brak tu skreśleń czy zamazanych liter. A jednak zawsze kompozytor starał się pisać po polsku. „Już ci zapowiedziałem, że listów po francusku nie przyjmuję ani Ci po francusku odpisywać nie będę - oświadczył Delfinie Potockiej. ”Sfatygowany parlowaniem po salonach, szczęśliwy jestem, gdy mogę swoim językiem gadać albo pisać.”

Listy Chopina to lektura pasjonująca, bo pozwala ona odkryć w autorze nie tylko geniusza, ale także zwykłego człowieka. Sprawy prozaiczne, mieszają się tutaj z metafizyką, zabawne anegdoty z cierpieniem, chwile szczęścia ze zmaganiem się z pracą i chorobą. Listy te Henryk Sienkiewicz nazwał „prawdziwymi perłami literackimi” i to prawda. Ale jest w nich chyba coś więcej. Ta korespondencja jak muzyka ma swój rytm, swoją melodię. Tych listów nie można czytać, tych listów trzeba słuchać.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..

Reklama

Reklama

Autopromocja