Nie masz miejsca na regale? Dostałeś nietrafiony prezent? Nie wiesz, co zrobić z przeczytaną książką? Przynieś ją do Hali Gwardii. W ostatni weekend listopada organizowana jest zbiórka.
O teatrze zmienionym w kabaret, Dekalogu i wyrzucaniu uczuć z Anną Polony
W latach ’70 XX wieku nastała jakby chorobliwa moda na nowoczesność. Z domów wyrzucano wtedy stare dębowe meble, zastępując je tandetnymi meblościankami. Również ze ścian zdejmowano staromodne świynte obrozki, by pozostawić zimne tynki lub koszmarne fototapety.
Na Śląsku pozbywanie się nieużywanych już domowych sprzętów napotyka przeszkodę, bo Ślązokowi wszystko może się jeszcze przydać. Przykładowo - sąsiad nie pozwala nawet wyrzucać puszek po konserwach - bo to fest fajno blacha i sie na co przido!
Katolicy są oburzeni bluźnierczym dziełem i protestują.
Kaznodzieje namawiali, aby w domach wieszać miniaturki kościelnych kropielnic. Zwyczaj ten na Śląsku jeszcze w połowie XX wieku występował praktycznie w każdym domu.
To muzeum jest inne niż wszystkie. Nie ma regularnych godzin otwarcia, nie ma kasy, bo zwiedzanie jest darmowe. Wchodzi się od podwórka, a ekspozycja mieści się w... schronie.
„Pokot” w reżyserii Agnieszki Holland, adaptacja powieści Olgi Tokarczuk, próbuje być filmem niezwykle oryginalnym. Kryminałem w wersji „eko”.
Nowy felieton Kazimierza Kutza to od lat pozycja numer jeden na liście moich weekendowych lektur. Od tego zaczyna się mój czas wolny.