Ta wydana w 1950 roku powieść znana jest dziś przed wszystkim dzięki jej ekranizacji, w której zagrał Anthony Quinn.
Aktor stworzył niezapomnianą kreację, a obraz wyreżyserowany przez Richarda Fleischera, stał się jednym z najpopularniejszych filmów biblijnych w historii tego gatunku. Problem jednak w tym, że jego scenariusz opiera się dość luźno na powieściowych wątkach. Autor książki, nagrodzony literacką nagrodą Nobla, Par Lagerkvist nie napisał przecież „kostiumowej przygodówki”, a niestety wielu widzów odnosi właśnie takie wrażenie, po obejrzeniu ekranizacji.
Kino to medium specyficzne – szczególnie to, kierowane do masowej publiczności. Dominuje w nim raczej montaż atrakcji, niż dywagacji, dlatego też, kiedy sięgniemy po książkę Lagerkvista możemy być nieco zaskoczeni. Szwedzki prozaik nie tyle koncentruje się na perypetiach Barabasza, ile na jego zmaganiach wewnętrznych.
Uwolniony przez Piłata zbrodniarz nie pojmuje, jak można wierzyć w jakiegoś Chrystusa. Ale jednocześnie nie daje mu to spokoju. Wciąż o Niego wypytuje. Próbuje zrozumieć, czym jest wiara i jak to jest, że jedni potrafią głęboko wierzyć, podczas gdy on nie bardzo wie, co to w ogóle znaczy.
A jednak idzie na Golgotę, by popatrzeć na Tego, który został ukrzyżowany zamiast niego. „Dziwną swą siłą przywiódł go aż tutaj (…) miał taką dziwną nad nim moc”. Także wskrzeszony Łazarz, z którym Barabasz spotka się w pewnym momencie i zasiądzie wraz z nim do wieczerzy, „przyciągał w jakiś niewytłumaczalny sposób”.
Ale czy tak właśnie nie jest z Biblią, biblijnymi bohaterami, zdarzeniami, historiami? Przyciągają. Nie dają spokoju. Sprawiają, że i wierzący, i bluźniący, i szukający Boga – wszyscy do nich wracają. Starają się poznać, pojąć, zrozumieć. Świetnie widać to w chwilach, gdy Barabaszowi towarzyszy Sahak (współwięzień z cypryjskiej kopalni, do której tytułowy bohater został zesłany). I Barabasz i Sahak nieustannie rozmawiają i rozmyślają o Jezusie. Ten pierwszy odczuwa przy tym rozpacz, niemal fizyczny ból. Tego drugiego przepełnia natomiast radość, ekscytacja i nadzieja.
Wielbiciele literackiej twórczości Lagerkvista momentalnie zorientują się, że w dylematach i dramatach bohatera, odbijają się myśli i wątpliwości samego autora. Jego własne problemy z wiarą, z którymi zmagał się przez całe życie i które wyzierają z większości jego dzieł. Dzięki temu lagerkvistovy Barabasz mentalnie bliższy jest człowiekowi współczesnemu. Zmaga się z tymi samymi niepokojami, które i nas dotykają. Tak samo rozumuje, racjonalizuje, cuda nie mieszczą mu się w głowie...
I tak samo jak wielu z nas, ukojenia doznaje dopiero wtedy, gdy przylgnie do Boga. Gdy odważy się na szczerą spowiedź (opisana w powieści tajemnicza rozmowa Barabasza ze św. Piotrem, która nosi znamiona spowiedzi, to jedna z najbardziej poruszających scen w książce. Już chociażby dla tego fragmentu wartą ją przeczytać).
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.