Historia morderstwa żony Romana Polańskiego.
To tytuł i podtytuł publikacji autorstwa Alisy Statman i Brie Tate, która u nas ukazała się nakładem wydawnictwa Znak. Ale ta książka to coś więcej. Bo przecież „czymś więcej” jest także sama ta wstrząsająca, przerażająca zbrodnia, dokonana przez bandę Mansona. To swoisty symbol. Znak końca epoki dzieci kwiatów, jak również - w pewnej mierze - koniec klasycznego Hollywood, co potwierdził Quentin Tarantino w swoim ostatnim filmie – osobliwej baśni rodem z Fabryki Snów.
Książka Statman i Tate baśnią z pewnością nie jest. To raczej rodzinny pamiętnik pełen wspomnień o Sharon, o jej aktorskich początkach, przemyśleń na temat narodzin kolejnej gwiazdy i tego jak się ją „tworzy”. W tle pojawiają się też inne gwiazdy: oczywiście Polański, ale również Steve McQueen, Warren Beatty, Candice Bergen, czy Mama Cass z zespołu The Mamas & The Papas.
Najwięcej tu jednak tego wszystkiego, co wydarzyło się po jej śmierci. Kolejne przesłuchania, procesy sądowe, burze medialne… - brukowce żyły tym latami. Twierdziły, że mordercy to nowi Bonny i Clyde. Kolejni ludowi (kontrkulturowi) bohaterowie.
Dla rodziny zamordowanej aktorki zaczął się koszmar. Jej członkowie nie mogli w spokoju przeżyć żałoby. Nie mogli „przeboleć straty”, zapomnieć, zwłaszcza, że zbrodniarze chcieli jak najszybciej wydostać się z więzienia. Kruczki prawne, odwołania, wznowienia procesów, a nawet kolejne książki z ich wersjami wydarzeń – wszystko to sprawiło, że rozpętało się istne popkulturowe szaleństwo na tle sekty Mansona i mordu z 9 sierpnia 1969 roku.
Jego pokłosiem jest także wspomniany tu już film Tarantino „Pewnego razu… w Hollywood”, ale przez dekady takich, czy innych „hołdów” było dużo, dużo więcej. Gun’s’Roses, Kasabian, Marylin Manson… – to tylko niektóre z zespołów muzycznych zafascynowanych sektą Charlesa Mansona.
Zdumiewające, że kultura popularna sięga po takie inspiracje. Po bełkot szaleńca i zbrodniarza, któremu biblijna, apokaliptyczna studnia Czeluści (symbol działania złych mocy), kojarzyła się z rasistowską rewolucją, którą miał zamiar rozpętać.
Smutny to obraz naszej medialnej cywilizacji (pod koniec życia Manson – z więzienia - udzielał się nawet na Twitterze!).
To, co pocieszające, to postawa członków rodziny Sharon Tate. Heroiczna walka o sprawiedliwość, zaangażowanie się w grupy wsparcia dla osób, którym zabito dzieci, chrześcijańskie ideały i próby przebaczenia… - wszystko to, w trakcie lektury, robi ogromne wrażenie.
Nie uciekli, jak Tarantino, w baśń, ale do końca mierzyli się z niełatwą, a momentami wręcz absurdalną i koszmarną, rzeczywistością.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.