W kościele rektoralnym św. Macieja we Wrocławiu, gdzie od 20 lat studenci modlą się Koronką do Bożego Miłosierdzia, zawisł obraz Jezusa Miłosiernego. Nie jest to jednak wizerunek, który dobrze znamy, lecz jedyne w swoim rodzaju dzieło sztuki.
W duszpasterstwie akademickim "Maciejówka" od 20 lat codziennie poza weekendami studenci odmawiają we wspólnocie Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Nawet w pandemii przeprowadzali transmisję z modlitwy. To już długa i żelazna tradycja.
- Od kilkunastu lat myśleliśmy natomiast o obrazie Jezusa Miłosiernego, który moglibyśmy umieścić w kościele. Stanąć naprzeciw Jezusa twarzą w twarz. Spojrzeć Mu w oczy. I szukaliśmy artysty, który namalowałby wizerunek Chrystusa nieco inaczej od tego powszechnie znanego. Żeby to był nasz studencki obraz. Ten, który dobrze znamy z kościołów, to takie ujęcie filmowe, powiedziałbym - hollywoodzkie. Chcieliśmy go uniknąć - mówi ks. Mirosław Maliński, rektor i duszpasterz CODA Maciejówka.
Rzeczywiście dzieło poświęcone 21 lutego w kościele św. Macieja różni się znacząco od popularnych na całym świecie kopii wizerunku "Jezu, ufam Tobie". Autorką jest dr hab. Marta Makarczuk, wykładowca i absolwentka Wydziału Malarstwa ASP w Krakowie. Przystępując do malowania, artystka nie tyle korzystała z wizji św. Faustyny, co skupiła się bezpośrednio na Sercu Jezusa.
- Nie chodziło nam o kolejną kopię, ale o przedstawienie idei obrazu. Dlatego ten maciejówkowy Jezus Miłosierny jest trochę inny, ponieważ u Niego światło wydobywa się z Serca, a sama postać znajduje się w mroku. Serce stanowi centrum i jest niczym latarnia, której szukamy na wzburzonym morzu naszego życia. Jezus zaś wyłania się z głębi - opisuje ks. Maliński.
Obraz wpasował się w klimat kościoła i studentom wydaje się, jakby zawsze tam był. Wisi na wysokości stojącego człowieka tak, że można bez problemu spojrzeć Chrystusowi w oczy. Już wielu ludzi zatrzymuje się przy nim i modli się.
- Prawa część twarzy Jezusa jest wyraźniejsza, przejawia cechy męskie, lewa zaś - subtelniejsza - wskazuje na cechy kobiece. Również ujęcie całej postaci Jezusa podkreśla męskość, ale subtelny sposób jej malowania może uwydatniać kobiecość. Prawa ręka unosi się ku górze, jakby witając tego, kto na ten obraz patrzy i jednocześnie wzniesiony ku górze palec wskazuje na Boga Ojca - wyjaśnia dr hab. Marta Makarczuk.
- Twarz Jezusa została wzięta z ikony i pokazuje pełnię wrażliwości Chrystusa. Sięgamy do motywu znanego w malarstwie, pokazywanego np. przez Rembrandta. Bóg nie ma płci, jest w nim i pierwiastek męski i kobiecy - uzupełnia duszpasterz "Maciejówki".
Szata Chrystusa na nietypowym malunku została ubrudzona człowieczeństwem. Nie stoi On w czystej białej albie, w której się odprawia Mszę św. Jego ziemiste ubranie i brudne stopy zbliżają do naszej szarej codzienności, w której przecież jest obecny.
Do młodzieży akademickiej trafia taki wizerunek, ponieważ wyłamuje się z pewnego schematu, ustalonej konwencji, a w dodatku wydobywa kolejny aspekt postaci Jezusa Miłosiernego. W tym obrazie nie da się nie zauważyć współczucia. Mesjasz pokazuje na swoje serce, sam zaś nie razi światłem. Ma w sobie dużo empatii, współczucia i zrozumienia.
Obraz został poświęcony 21 lutego podczas Godziny Miłosierdzia. Po uroczystej Koronce do Miłosierdzia Bożego odprawiono Mszę św. w intencji fundatorów.
Warto dodać, że całą kwotę potrzebną do stworzenia malarskiego dzieła - ponad 20 tys. zł - darczyńcy zebrali w miesiąc.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.