I to w XXI wieku? A jednak…
„Buntownik z wyboru”? „Whiplash”? „Billy Elliot”? Oglądając ten film, raz po raz, łapiemy się na tym, że przecież gdzieś to już widzieliśmy.
Film o tenisie? Niby tak. Ale ile podobnych, rodzinnych historii, można jednocześnie zobaczyć na jego tle…
Bo dawno, dawno temu…
Bez dwóch zdań. To francuska kinematografia „podrzuca” nam obecnie najciekawsze filmy na nasze ekrany.
Tarantino jak Szekspir? A może to już tylko „powtórka z rozrywki”?
Kolejny oscarowy film o boksie? Niby tak, a jednak jakoś inaczej.
Film, choć oscarowy, nie doczekał się polskiego tytułu. Może to i lepiej, znając wyczyny co poniektórych tłumaczy znad Wisły.
Czyli przeżyjmy to jeszcze raz?
Czyli noir wiecznie żywe.