Ta książka dopiero się pojawi w sprzedaży. Już dziś jednak publikujemy jej pierwszy rozdział. Enrico Marinelli opowiada o potajemnych górskich eskapadach Jana Pawła II.
Po mszy świętej, przed wyjazdem, Papież jeszcze raz skorzystał z okazji i udał się na spacer w kierunku Castello Mirabello, docierając aż do Passo Mauria i Stabie.
Około godziny 13.00 wróciliśmy do naszej willi. Po zjedzeniu obiadu i krótkim odpoczynku Jan Paweł II opuścił swoją rezydencję i przejechał ulice Lorenzago wśród wiwatującego, rozentuzjazmowanego i wzruszonego tłumu pozdrawiających go ludzi. Potem samolotem polecieliśmy do Rzymu, a następnie helikopterem do Castel Gandolfo. W ten sposób szczęśliwie zakończyliśmy cały ten okres pielgrzymkowo-wakacyjny, który do dzisiaj uważam za wyjątkowy i niepowtarzalny.
Dziesięć lat później, tuż przed moim odejściem na emeryturę, pod-czas specjalnego spotkania z Papieżem w Castel Gandolfo 20 lipca 1998 roku, dokładnie w dziesiątą rocznicę wspinaczki na Peralbę, ofiarowałem Ojcu Świętemu rzeźbę z brązu wykonaną przez artystę z mojego miasteczka Ruggero di Lollo. Patrząc na nią, Jan Paweł II przypomniał sobie o tamtych wydarzeniach i poprosił mnie, żebym jeszcze raz o tym wszystkim szczegółowo opowiedział. Kiedy wspomniałem o mojej nieudanej i niepotrzebnej próbie powstrzymania Papieża, wskazując na księdza Dziwisza jako prawdziwego winnego i odpowiedzialnego za tę moją nieszczęsną inicjatywę, Ojciec Święty szeroko się uśmiechnął i poprosił, abym kontynuował relację. Potem powiedział, że każda wspinaczka, która pociąga za sobą trud i zmęczenie, zostaje nagrodzona poprzez możliwość dotknięcia i doświadczenia Boga, który nad nami czuwa i błogosławi nam z góry. Później przekazano mi, że Papież był bardzo zadowolony z tego naszego krótkiego spotkania i po raz kolejny wyraził słowa pełne uznania w stosunku do nas, dziękując za to, że czuwaliśmy i ochranialiśmy go nie tylko podczas jego „wakacji”, ale także w czasie wszystkich liturgii i ceremonii, którym przewodniczył.
Podczas swojego pobytu w Lorenzago w lipcu 1987 roku Jan Paweł II odprawił mszę świętą dla mieszkańców i turystów, którzy licznie odwiedzali tę miejscowość, szczególnie w czasie wakacji. Plac przy parafii świętych Marka i Fortunata, na którym odbyła się msza, był wręcz przepełniony ludźmi, którzy pewnie nigdy wcześniej nie wyobrażali sobie, że będą uczestniczyć we mszy z Papieżem w miejscowości, w której mieszka około 700 dusz.
W czasie homilii Ojciec Święty, zamiast przeczytać przygotowany tekst, wygłosił wspaniałą mowę, całkowicie spontanicznie. Powiedział między innymi: „Niech będzie błogosławiony trud, bowiem pomiędzy tymi górami i lasami można odpoczywać poprzez trud i zmęczenie! (...) W górach obecne jest pewne podstawowe słowo, pewien wewnętrzny rozkaz: iść. Ale razem z tym słowem współistnieje jeszcze inne: oddychać”. Potem Jan Paweł II powiedział, że między tymi dwoma słowami istnieje związek: nie można iść, nie oddychając. Jezus jest drogą, która daje nam także ducha. Duch Święty jest naszym boskim oddechem. W ten sposób nasza ludzka droga staje się boską.