Ks. prof. Henryk Seweryniak prezentuje rezultaty badań nad "Pontyfikałem płockim I". Badania, które trwały przez ostatnie kilka lat, zaowocowały trzytomowym kompleksowym opracowaniem. Żaden średniowieczny kodeks w Polsce nie został zbadany przy użyciu tak nowoczesnych metod, jak ten właśnie zabytek.
Ile lat ma pontyfikał?
Więcej o genezie kodeksu powiedziały nam przeprowadzone nowoczesnymi metodami badania, opracowane i podsumowane przez Weronikę Liszewską. Prowadzono je na: Politechnice Warszawskiej, Wydziale Chemii Uniwersytetu Warszawskiego, Wydziale Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki ASP i Międzyuczelnianym Instytucie Konserwacji Dzieł Sztuki Warszawie. Chyba najważniejszym z tych badań było datowanie radiowęglowe pergaminu, na którym sporządzono rękopis. Pozwoliło ono określić czas powstania Pontyfikału na lata 1180-1215. Poddawano więc analizie wszystkie warstwy oryginalnej materii rękopisu: pergamin, atramenty i warstwy malarskie inicjałów. Sądzę, że jak dotąd żaden kodeks średniowieczny w Polsce nie został zbadany tak dokładnie, tyloma nowoczesnymi metodami. Np. w analizach porównawczych składu oryginalnych i wtórnych atramentów zastosowano tzw. metodę "odcisku palca" (fingerprinting), w pionierski też sposób wykonano badania ołowiu, obecnego w partiach pontyfikału, zapisanych na czerwono.
Czy powstał on w Płocku?
Nie, manuskrypt nie powstał raczej w Płocku, choć na 100 proc. nie da się wykluczyć. Wydaje się, że był sporządzony najpierw dla któregoś z biskupów diecezji poznańskiej, a potem, gdzieś w pierwszej połowie XIV w., przeszedł na własność Kościoła płockiego.
Pamiętam, jak kilka lat temu ks. Profesor zaproponował, aby dookreślić nazewnictwo i w przypadku tego kodeksu używać nazwy Pontificale Plocense I.
Tak, wprawdzie naszą księgę określamy dzisiaj takim mianem, ale z wielkim prawdopodobieństwem nie był to pierwszy pontyfikał używany w naszej starej mazowieckiej diecezji. Cytowany w moim studium prof. Leszek Zygner, nasz znakomity mediewista, twierdzi słusznie, że nie sposób wyobrazić sobie, aby wielcy biskupi "płockiego renesansu XII wieku", tej miary co Aleksander z Malonne, budowniczy i konsekrator romańskiej katedry, mogli wykonywać swoje czynności biskupie bez uznawanych przez Kościół ksiąg liturgicznych. Pojawienie się na Mazowszu naszego pontyfikału było prawdopodobnie spowodowane koniecznością zastąpienia tamtej pierwszej, wysłużonej już "księgi biskupiej", nową albo jest świadectwem jakiejś tragedii (najazdu, pożaru), której skutkiem było zniszczenie najstarszego płockiego pontyfikału. Taki zakup nowej księgi był bardzo drogi, mógł kosztować nawet jedną lub parę wsi. Prof. Zygner sądzi, że sponsor musiał być zasobny. Mógł to być jeden z płockich biskupów. Np. bp Imisław Wroński (zm. 1365), który rzeczywiście miał zwyczaj fundowania ksiąg liturgicznych dla katedry. Hojni też byli płoccy prałaci, Stefan z Kościelca (zm. 1345/1347) czy Andrzej z Łuczyc (zm. 1354/1357).
Czy powstał reprint tego dzieła?
Tak, ważnym owocem naszych prac jest sporządzenie przez Bernardinum świetnego reprintu Pontyfikału. Dlaczego jest to takie ważne? Dlatego, że kodeks w ciągu ośmiu wieków swojego istnienia mocno się zużył. Niestety, największe zniszczenia spowodowała nieodpowiednio przeprowadzona w latach 70. XX w. jego konserwacja w Niemczech. Prof. Liszewska i współpracujący z nią specjaliści podjęli decyzję o przeprowadzeniu w ramach naszego grantu ratunkowych prac konserwatorskich kodeksu. Zmieniono także wykonaną w Państwowej Bibliotece w Monachium nieodpowiednią oprawę na taką, która naprawdę chroniłaby bezcenną księgę. Prof. Liszewska w końcowych wnioskach, przedstawionych w naszej monografii, stwierdza nawet, że istnieją poważne przeciwwskazania do otwierania księgi, wystawiania jej na działania światła nawet na bardzo krótki czas. Dlatego dostęp do oryginału powinien być ograniczony do niezbędnego minimum. Dysponujemy teraz odpowiednią dokumentacją cyfrową rękopisu, a także wspomnianym reprintem i to musi wystarczyć. Jeżeli chcemy zapewnić przyszłym pokoleniom dziedzictwo i możliwość kolejnych badań nad zabytkiem, musi on fizycznie przetrwać, z zachowaniem jak najwierniejszej charakterystyki oryginalnych materiałów – konkluduje prof. Liszewska.
Czym zajął się Ksiądz Profesor, badając pontyfikał?
Ja w swoich poszukiwaniach skupiłem się nad tym, jaki świat otwiera przed nami pontyfikał – jaką wizję dziejów, przestrzeni, świata, Kościoła, biskupa, duchownego ze sobą niesie. Do jakich form myślenia, tradycji i wyobrażeń nawiązuje? Czego w nim więcej, strachu czy nadziei, diabła czy świętego, normy czy ducha, klątwy czy błogosławieństwa?
A konkretnie?
No cóż, nie wypada się chwalić, ale wydaje mi się, że chyba dobrze na nowo określiłem, czym był średniowieczny pontyfikał. Wykazałem też, wbrew wcześniejszym opiniom, że posiada on dość wyraźną strukturę. Stworzyłem scenariusz najważniejszych misteriów liturgicznych, zawartych w Pontyfikale. Udało się nadto wykazać, że zapisany w naszym Pontyfikale tekst upomnienia, którego biskup udzielał na zakończenie średniowiecznego synodu, jest przytoczeniem jednej z najbardziej rozpowszechnionych wersji tego tekstu, znanego pod nazwą "Admonitio synodalis" lub "Sermo synodalis". Tylko 18 rękopisów "Admonitio…" pochodzi z X-XII wieku. Nasz Pontyfikał zawiera zatem 19. wersję tego tekstu. Niektóre normy, dotyczące sprawowania sakramentów, znajdują w Pontyfikale ciekawe, nieznane już dzisiaj, uzasadnienie teologicznie. Na przykład nikt nie może być chrzestnym swojego dziecka lub być świadkiem jego bierzmowania, żeby – jak stwierdza się w księdze – "była różnica pomiędzy zrodzeniem cielesnym i duchowym". Publiczną pokutę nazywa się "zwróceniem grzesznika Kościołowi", a biskup wymownie ukazuje swoją solidarność z pokutującymi, dokonując – podczas obrzędu pojednania w Wielki Czwartek – aktu prostracji razem z nimi. Rzeczywiście, księga otwiera przed nami fascynujący świat średniowiecza, wcale nie ciemnego, lecz świetlistego jak gotyckie katedry.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...