Wyreżyserowany przez Petera Yatesa film przeszedł do historii kina głównie ze względu na szaleńczą, trwająca kilkanaście minut scenę samochodowego pościgu. Czy słusznie?
Szymborska jako czytelnik zawstydza. Z dziecinną ciekawością pochyla się nad tekstami, do których przeciętny zjadacz bigosu nad Wisłą nie zajrzałby nawet gdyby umierał z nudów, czekając pięć godzin na pociąg w Suwałkach.
Guido Chiesa nakręcił w 2010 roku jeden z najniezwyklejszych filmów biblijnych. Zamiast tradycyjnej, ruchomej ilustracji biblijnej, dał widzom swoistą opowieść ku przestrodze, nakręconą w konwencji etno.
Różnorodny styl współczesnych ikon świadczy o tym, że tradycje Kościołów wschodniego i zachodniego dopełniają się. To wzajemne przenikanie prowadzi do odkrywania nowych przestrzeni kontaktów z Bogiem.
Film wizualnie niezwykły. Czasem piękny, czasem niezwykle gwałtowny. Trzymający w napięciu.
Modlę się na różańcu, a Koronką do Bożego Miłosierdzia, jak jadę samochodem i przed każdym występem – to jest taka moja modlitwa „przedwystępowa”.
Ten nakręcony w 1930 roku przez Josefa von Sternberga film to absolutna klasyka kina. Jeden z tych obrazów, które współtworzą żelazny kanon światowej kinematografii.
Uznany za jeden z najbardziej skandalizujących filmów w historii - dramat "Ostatnie tango w Paryżu" włoskiego reżysera Bernardo Bertolucciego od piątku można oglądać na polskich dużych ekranach.
Kto wie, czy ten nakręcony w 1960 roku obraz, nie jest najbardziej baśniowym ze wszystkich filmów biblijnych, jakie powstały w ramach tego specyficznego gatunku.
Ten film to nieomal obiekt kultu. Hołubiony przez krytyków, a jednocześnie wielbiony przez masową widownię, co w dziejach kina niezbyt często ma miejsce…