Większość poniedziałkowych wieczorów w TVP 1 wypełnią powtórki. To oznaka finansowych kłopotów, jakie przeżywa telewizja publiczna.
Czym kierują się tajne służby, zatrudniając dziennikarzy czy pisarzy?
Film bardziej historyczny, czy jednak współczesny, a tylko w kostiumie i mundurze?
Książki zmarłego niedawno Johna le Carré, dawniej szpiega, a później pisarza, doczekały się kilku znakomitych ekranizacji telewizyjnych.
Przygotowując starcie z Hannibalem, Semproniusz korzystał z usług szpiegów spośród Celtów, gdyż – według Liwiusza – „do wybadania tego, czego chciał” byli oni pewniejsi, bo Galowie „służyli po tej i po tamtej stronie”.
W ostatnich latach Steven Spielberg realizuje filmy odnoszące się do wydarzeń historycznych. Jednak zarówno w „Lincolnie”, jak i w „Moście szpiegów” były elementy, które czyniły opowieści z przeszłości aktualnymi. Nie inaczej jest w przypadku „Czwartej władzy”.
Ten film odziera zawód tajnego agenta z romantycznej aury jaką stworzyły przygody agenta 007. Odsłania przed widzami prawdę. Tajna Służba Jej Królewskiej Mości to zwykła praca. Biurowa, urzędnicza. Tyle, że każdy podpis może kosztować czyjeś życie.
Amerykańska Akademia Filmowa ogłosiła w czwartek nominacje do tegorocznych Oscarów w 24 kategoriach. Aż 12 nominacji zdobyła "Zjawa", w tym w kategorii najlepszy film, reżyseria - dla Alejandro Inarritu i najlepszy aktor - dla Leonardo Di Caprio.
Nakładem wydawnictwa WAM ukazała się niedawno kolejna książeczka z serii Wielcy Ludzie Kościoła. Bohaterem najnowszej publikacji jest Matteo Ricci – żyjący na przełomie XVI i XVII wieku wszechstronnie wykształcony włoski misjonarz, którego często nazywa się Apostołem Chin.
Gdy film ten wchodził na ekrany kin, wielkiej kariery nie zrobił. Zdaje się jednak, że im więcej czasu mija od jego premiery, tym bardziej zyskuje na wartości.