Kiedy Christina Perri pojawiła się w amerykańskim programie "So You Think You Can Dance", gdzie wykonała na żywo utwór "Jar Of Hearts", internauci oszaleli na punkcie jej piosenki.
Kim Wilde - jedna z największych muzycznych gwiazd lat ’80 - składa swój hołd popowi.
Trzeba przyznać, że skacząca po radiowych falach piosenka o tym, że „chcę już mieć dom u ciebie na chacie”, wpada w ucho i długo nie chce z niego wypaść.
Lata ’80 przeżywają właśnie w popkulturze swoisty renesans. „Caught in a Life” - debiutancka płyta grupy Donkeyboy - jest tego najlepszym przykładem.
Droga artystyczna, którą podążał Andy Warhol, zawiodła go na szczyt w dziedzinie ilustracji reklamowej. Będąc na szczycie w pewnym momencie uświadomił sobie, że sam stał się "ikoną popkultury" tak samo jak obiekty jego obrazów.
Popkultura zmienia się nieustannie. Najpierw zdominowali ją bohaterowie z komiksów i groszowych, zeszytowych powieści o Dzikim Zachodzie. Później na topie były postacie z hollywoodzkich filmów oraz przeboje niezliczonych wykonawców, próbujących podbić estrady i zawojować serca fanów.
Michael Jackson uznawany jest za tego, który zrewolucjonizował muzyczne klipy, tworząc z nich spektakularne miniprodukcje.
Gnoza wraca - między innymi w wersji pop, na przykład w serii powieści Dana Browna. Ostatnio popis pop-gnozy można było znaleźć w niemieckim tygodniku „Der Spiegel”, którego dziennikarz usiłował dojść, „Kto stał za Jezusem”.
Odważne popowe płyty, głębokie, kompletne i pełne radości, nie rosną na drzewach. Takim albumem jest tymczasem "We Are Born", najnowsze, czwarte solowe dzieło urodzonej w Australii Sii.
Po czteroletniej przerwie, jaka minęła od chwili ukazania się albumu "The Life Pursuit", dowodzona pewną ręką przez Stuarta Murdocha grupa Belle & Sebastian z Glasgow powraca na scenę ze swą siódmą płytą studyjną.