Drabina wiary. Bractwo Muzułmańskie

Fragment książki Musaba Hasana Jusufa "Syn Hamasu".

Naprzeciwko meczetu, po drugiej stronie ulicy, znajdował się największy cmentarz, jaki kiedykolwiek widziałem. Obsługiwał Ram Allah, Al-Birę oraz obozy dla uchodźców i zajmował teren pięć razy większy niż pobliskie osiedla mieszkalne. Otaczał go półmetrowy mur. Pięć razy dziennie, gdy azan wzywał na modlitwę, przechodziłem tam i z powrotem obok tysięcy grobów. Dla chłopca w moim wieku było to przerażające miejsce – szczególnie nocą, gdy zapadała całkowita ciemność. Wyobraźnia podsuwała mi obrazy korzeni wielkich drzew karmiących się zakopanymi ciałami.

Kiedy miałem osiem lat, któregoś razu imam wezwał wiernych na modlitwę południową. Umyłem się, spryskałem wodą kolońską, ubrałem się odświętnie jak tata i wyszedłem. Dzień był piękny. Dochodząc na miejsce, zauważyłem przed meczetem znacznie więcej samochodów niż zwykle i grupę ludzi stojących przy wejściu. Zdjąłem buty i wszedłem do środka. Tuż za drzwiami w otwartej skrzyni leżał owinięty w białe płótno nieżywy człowiek. Nigdy wcześniej nie widziałem martwego ciała. Wiedziałem, że nie powinienem się gapić, ale nie mogłem oderwać od niego wzroku. Zmarły był owinięty całunem, wystawała jedynie twarz. Obserwowałem uważnie jego klatkę piersiową, jakbym czekał, kiedy znowu zacznie oddychać.

Imam wezwał wszystkich, aby ustawili się w rzędach do modlitwy, więc podszedłem do przodu. Jednak ciągle odwracałem głowę, zerkając na ciało leżące w skrzyni. Gdy skończyliśmy recytację, imam poprosił o przyniesienie ciała do przodu, żeby się nad nim pomodlić. Ośmiu mężczyzn podniosło trumnę na ramiona, a ktoś krzyknął: La ilaha illallah! („Nie ma Boga prócz Allaha!”). Jakby na sygnał, wszyscy zgromadzeni zaczęli wołać: La ilaha illallah! La ilaha illallah!

W pośpiechu założyłem buty i wyszedłem razem z tłumem na cmentarz. Byłem mały, więc żeby nadążyć, musiałem biec pomiędzy nogami starszych. Po raz pierwszy w życiu wszedłem na teren cmentarza – uznałem, że wśród tylu ludzi nic mi nie grozi.

– Nie wchodź na groby – ktoś krzyknął. – To zabronione!

Przedzierałem się powoli przez tłum, aż dotarłem do przygotowanego grobu.

Zajrzałem do środka – w dole, który miał prawie dwa i pół metra głębokości, stał stary człowiek. Słyszałem, jak rozmawiały o nim dzieci z sąsiedztwa. Nazywał się Dżuma. Mówiono, że nigdy nie chodzi do meczetu i nie wierzy w Allaha, ale grzebie zmarłych – czasami dwa albo trzy ciała dziennie.

Czy ten człowiek nie boi się śmierci? – zastanawiałem się.

Mężczyźni opuścili ciało w silne ramiona grabarza. Następnie podali mu butelkę perfum i coś zielonego, pachnącego świeżo i przyjemnie. Dżuma odsłonił całun i polał ciało zmarłego płynem. Potem odwrócił je na prawą stronę w kierunku Mekki i obłożył betonowymi blokami. Następnie czterech mężczyzn zaczęło zasypywać dół łopatami, a imam rozpoczął mowę. Zaczął tak, jak mój ojciec:

– Ten człowiek odszedł – mówił, gdy zasypywano ziemią twarz, szyję i ramiona zmarłego. – Wszystko, co miał, pozostawił tutaj: pieniądze, dom, synów, córki i żonę. Takie jest przeznaczenie każdego z nas.

Wezwał obecnych do zaniechania grzechu i nawrócenia. Po czym powiedział coś, czego nigdy nie słyszałem od ojca:

– Dusza tego człowieka wkrótce do niego powróci, a z nieba przybędą dwaj straszliwi aniołowie Munkar i Nakir, aby go przesłuchać. Chwycą jego ciało i potrząsną nim, pytając: „Kto jest twoim Bogiem?”. Jeśli udzieli złej odpowiedzi, będą go tłukli wielkim młotem i zostanie posłany do ziemi na siedemdziesiąt lat. Allahu, błagamy cię: gdy nadejdzie nasz czas, pomóż nam udzielić właściwej odpowiedzi!

Z przerażeniem zajrzałem do otwartego grobu. Ciało było już przysypane ziemią. Zastanawiałem się, kiedy zacznie się przesłuchanie.

– Jeśli jego odpowiedź nie będzie poprawna, ciężar ziemi zmiażdży mu żebra. Robactwo powoli stoczy jego ciało. Będzie dręczony przez węża o dziewięćdziesięciu dziewięciu głowach i skorpiona wielkiego jak szyja wielbłąda, aż nastąpi wskrzeszenie umarłych, a wówczas przez swe cierpienia być może zasłuży na przebaczenie Allaha!

Nie mogłem uwierzyć, że takie rzeczy dzieją się tuż obok mojego domu po każdym pogrzebie! Postanowiłem, że nauczę się na pamięć pytań, żebym mógł dobrze odpowiedzieć, kiedy nadejdzie mój czas.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Więcej nowości