Drabina wiary. Bractwo Muzułmańskie

Fragment książki Musaba Hasana Jusufa "Syn Hamasu".

Imam zapowiedział, że przesłuchanie rozpocznie się, gdy tylko cmentarz opustoszeje. Poszedłem do domu, ale nie mogłem przestać o tym wszystkim myśleć. Postanowiłem wrócić i podsłuchać tortury.

Przeszedłem się po okolicy, próbując namówić kolegów, żeby do mnie dołączyli, ale wszyscy stwierdzili, że zwariowałem. Nie było wyjścia – musiałem pójść sam. Całą drogę na cmentarz trząsłem się ze strachu. Wkrótce znalazłem się wśród morza grobów. Miałem ochotę uciec, ale ciekawość przemogła strach. Myślałem, że usłyszę pytania, wycie – cokolwiek. Ale było cicho. Podszedłem bliżej, a nawet dotknąłem nagrobka. Ciągle cisza. Po godzinie znudziłem się i wróciłem do domu.

Mama krzątała się w kuchni. Opowiedziałem jej o pogrzebie i wspomniałem o torturach, które według imama miały się odbywać na cmentarzu.

– I. . .?

– Wróciłem tam, kiedy wszyscy już się rozeszli, ale nic się nie wydarzyło.

– Tylko zwierzęta mogą usłyszeć te tortury – wyjaśniła mama – ludzie nie.

Dla ośmiolatka takie wyjaśnienie było zupełnie zadowalające.

Odtąd codziennie obserwowałem, jak na cmentarz przynoszono kolejne ciała. Po jakimś czasie nawet się do tego przyzwyczaiłem i wałęsałem się w pobliżu, żeby zobaczyć, kto umarł. Wczoraj – kobieta. Dzisiaj – mężczyzna. Kiedyś przyniesiono dwóch nieboszczyków, a kilka godzin później jeszcze jednego. Gdy nic się nie działo, chodziłem między nagrobkami i czytałem o pochowanych tam ludziach: „Zmarł w wieku stu lat”, „Zmarł w wieku dwudziestu pięciu lat”. Jak się nazywał? Skąd pochodził? Cmentarz stał się moim placem zabaw.

Moi koledzy początkowo bali się cmentarza tak jak ja. Ale namawialiśmy się wzajemnie, żeby wybrać się tam w nocy, a ponieważ nikt nie chciał wyjść na tchórza, ostatecznie przełamaliśmy strach. Doszło do tego, że graliśmy na cmentarzu w piłkę.

¯¯

Nasza rodzina się rozrosła. Rozwijało się także Bractwo Muzułmańskie. W krótkim czasie organizacja skupiająca biedaków i uchodźców stała się stowarzyszeniem wykształconych młodych ludzi, mężczyzn i kobiet, biznesmenów i specjalistów różnych zawodów, którzy łożyli na budowę szkół, działalność instytucji charytatywnych i szpitali.

Zachęceni takim obrotem sprawy młodzi ludzie utożsamiający się z ruchem islamskim, szczególnie w Gazie, doszli do wniosku, że Bractwo powinno wystąpić przeciwko okupacji izraelskiej. „Zajęliśmy się potrzebami społecznymi – mówili – i nadal będziemy o nich pamiętać, ale czy na zawsze mamy się pogodzić z okupacją? Czy Koran nie nakazuje nam wypędzić żydowskich najeźdźców?”. Ci młodzi ludzie nie mieli broni, ale byli twardzi, bezkompromisowi i rwali się do walki.

Mój ojciec i pozostali przywódcy Bractwa na Zachodnim Brzegu mieli inne zdanie. Nie palili się do powtórzenia błędów z Egiptu i Syrii, gdzie stowarzyszenie podjęło nieudane próby przejęcia władzy. Przekonywali, że bracia w Jordanii nie myślą o walce, tylko uczestniczą w życiu politycznym i wywierają silny wpływ na społeczeństwo. Ojciec nie był przeciwnikiem użycia siły, uważał jednak, że Palestyńczycy nie są gotowi, by zmierzyć się z izraelską armią.

Debata toczyła się w organizacji przez kilka lat. Oddolna presja do podjęcia działań zbrojnych była coraz większa. Pod koniec lat siedemdziesiątych Fathi Szakaki, sfrustrowany biernością Bractwa, założył Palestyński Islamski Dżihad. Mimo to Bractwu Muzułmańskiemu udało się zachować pokojowe metody działań jeszcze przez następną dekadę.

W 1986 roku w Hebronie pod Betlejem odbyło się tajne spotkanie o historycznym znaczeniu. Brał w nim udział również mój ojciec, chociaż powiedział mi o tym wiele lat później. Na spotkaniu obecnych było, inaczej niż się czasami podaje, siedem osób: szajch Ahmad Jasin (który miał zostać duchowym przywódcą nowej organizacji), Muhammad Dżamal an-Natsza z Hebronu, Dżamal Mansur z Nablusu, szajch Hasan Jusuf (mój ojciec), Mahmud Muslih z Ram Allah, Dżamal Hamami z Jerozolimy oraz Ajman Abu Taha z Gazy.

Grupa ta była w końcu gotowa podjąć walkę. Postanowiono rozpocząć od aktów obywatelskiego nieposłuszeństwa, takich jak rzucanie kamieniami i palenie opon. Celem przywódców nowej organizacji było obudzić, zjednoczyć i zmobilizować Palestyńczyków do walki o niepodległość pod sztandarami Allaha i islamu.

Tak oto narodził się Hamas, a mój ojciec pokonał kilka kolejnych szczebli w górę na drabinie islamu.

 

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Więcej nowości