Od czerwca do końca października tego roku obraz "Ukrzyżowanie" z mieleckiej bazyliki został poddany konserwacji, którą wykonała Agnieszka Dziurawiec z Tarnowa.
Czyli światło na obraz. Konkretnie na "Ukrzyżowanie" ze zbiorów Muzeum Śląska Opolskiego.
Nadużyciem w filmie o życiu Jezusa byłoby zakończenie go sceną ukrzyżowania i śmierci. Bez zmartwychwstania.
W Bogatyni można było obejrzeć przedstawienie o zakonnicy, która zapragnęła, "aby wszystkim dać poznać Jezusa, Miłość Ukrzyżowaną".
Poncjusz Piłat właśnie wychylił się z balkonu swego pretorium, by zapytać zgromadzonych ludzi, kogo ukrzyżować – Jezusa czy Barabasza.
Większość filmów o życiu Jezusa kończy się na ukrzyżowaniu, jak gdyby ich twórcy nie mieli pomysłu, co robić dalej.
Obraz "Ukrzyżowanie" ze zbiorów Muzeum Śląska Opolskiego posłużył jako przykład do opowieści o scenach pasyjnych w malarstwie na przestrzeni wieków.
Święty Andrzej umiera ukrzyżowany na drzewie. Po lewej stronie widzimy jego oprawców, a po prawej ludzi, których zdołał przed śmiercią nawrócić.
Obraz oraz ołtarz główny poddane były gruntowanej konserwacji.
Przed siedzibą Jałmużnika Jego Świątobliwości ustawiono nową rzeźbę. Przedstawia ona leżącego na ławce człowieka przykrytego kocem. Jedyna jego widoczna część ciała, to wystające spod koca stopy z widocznymi śladami po ukrzyżowaniu.