Weronika ze śląskiej chałpy
Pewnego dnia zatelefonował nieznany mi wtedy jeszcze pan Wesoły, który w Skoczowie ma kwiaciarnię. Chciał mieć zgodę na sprzedaż moich śląskich książek w sklepie, bo… ludzie często, kupując kwiatki na urodziny, szukają jeszcze czegoś na prezent – tłumaczył.