– Zawsze się pisze z tęsknoty – powiedział mi Adam Zagajewski. Odkąd zmarł 21 marca br., czytanie jego poezji jest próbą zmniejszenia tęsknoty za poetą, który już nic nie napisze.
Ksiądz Henryk Romanik w nowym tomie „Święta” nazywa Edytę Stein – siostrę Benedyktę od Krzyża – swoją świętą.
– Wszyscy to przeżyliśmy, ale nikt tego nie pamięta – mówi o czasie pod sercem mamy słowacka aktorka Katarina Aulitisova. A w swoim monodramie „O dziewięciu miesiącach” ma dwa serca – własne i noszonego maleństwa.
„Dziady” w reż. Krzysztofa Babickiego zrealizowane w Teatrze Śląskim zachwycają Mickiewiczem. Nie bierzemy udziału w żadnej ekshumacji wieszcza, ale cieszymy się, że jest wiecznie żywy.
Czesław Miłosz wyrywający pióro ze skrzydeł polskiego orła i piszący nim swoje teksty – to praca warszawskiego artysty Romana Gajewskiego, która wygrała w konkursie „Miłosz komiksowy” ogłoszonym z okazji Roku Miłosza a realizowanym przez Ośrodek Kultury i Sztuki we Wrocławiu
Dzieje „Dezyderaty”, utworu, który stał się legendą, opisał w swojej książce Marian Sworzeń, prawnik z Mikołowa. A co najciekawsze, odkrył jej autora – Maxa Ehrmanna, o którym dotąd konsekwentnie milczano.
Kiedy na scenę wchodzi cesarz Romulus Wielki, pieje kogut. Dla widzów to dodatkowy znak, że w tej chwili zdradza imperium rzymskie, swą ojczyznę. Wyreżyserowaną przez Krzysztofa Zanussiego sztukę „Romulus Wielki” można oglądać w warszawskim Teatrze Polonia.
– Pisanie tych wierszy to był czas łaski – mówi Przemysław Dakowicz, autor tomiku „Łączka”. – Dotknąłem poezji jako obcowania ze zmarłymi. Żądali żywego ucha i żywej ręki.
– Malarstwo jest zazdrosne – mówi Jacek Łydżba. – Jeśli będziesz zajmować się czymś na boku, albo jesteś nieszczery w tym, co malujesz, to sztuka cię ukarze i odrzuci.
Marcin Jakimowicz od jakiegoś czasu przekonywał nas w redakcji, że Bóg nie chce dla nas chorób. Od tych słów zrobiło się jaśniej. Teraz wydał o tym książkę „Pan Bóg? Uwielbiam”, po której chce się żyć.