Polska poezja religijna nie skończyła się na księdzu Twardowskim. Pokolenie dzisiejszych czterdziestolatków odważnie penetruje w wierszach przestrzenie ducha.
Dziadek sprzedał krowę, żeby kupić tacie akordeon. Tata posłał syna do szkoły muzycznej. Syn poszedł do telewizji i wygrał "Mam talent".
Nagle i bez ostrzeżenia, trafiłem na tekst mojego nieocenionego duchowego przewodnika, Benedykta XVI. Na słowa trzeźwiące i w sam raz na ten czas.
Żeby dojść do kaplicy, trzeba lawirować między łóżkami i materacami, ustawionymi na każdym wolnym skrawku podłogi. Na korytarzu głośne oddechy i pokasływania leżących, gwar rozmów i nawoływań bardziej sprawnych. W kaplicy cisza. W półmroku uwagę zwraca czerwone światło przy tabernakulum i duży drewniany krzyż.
Ajmarowie, są bardzo mocno zżyci ze swoją ziemią, są od niej uzależnieni i czują się za nią odpowiedzialni. Ziemia, na której żyją i którą uprawiają, ma dla nich wymiar sakralny. Nazywają ją "Pachamama" - "Matka Ziemia".
„Quo vadis” od lat porusza nasze serca i umysły. To dzieło arcypolskie i jednocześnie niezwykle uniwersalne.
Fragment książki "Chiński buddyzm chan" autorstwa Beaty Szymańskiej. Wydawnictwo: WAM.
Według licznych sondaży pejotowej elity intelektualnej, pejotyzm stanowi indiańską, rodzimą wersję chrześcijaństwa.
Kult voodoo bywa często bezzasadnie określany jako „religia synkretyczna", tak jakby szczególnym wyjątkiem, a nie regułą historii powszechnej był fakt, że poszczególne religie powstawały jako konglomeraty złożone z elementów innych duchowych nurtów.
Hillbrow nie zawsze miał ponurą sławę. Usytuowany tuż przy centrum Johanesburga miał być pierwotnie eksluzywną dzielnicą dla białych mieszkańców RPA. Dziś jest nikłym cieniem tego, czym był jeszcze 15 lat temu. Za to dla handlarzy ludźmi stał się rajem.