Wędrówkę do Vřesové Studánki rozpocząłem na Šeráku, w „chacie Jiřiho”.
Ów Jerzy to nie kto inny jak kard. Georg Kopp, książę biskup wrocławski sprzed stu lat. Lasy i całe księstwo należały do biskupstwa, a zainteresowany turystyką kardynał przyczynił się do powstania tegoż schroniska.
Idąc dalej lasami w stronę Keprnika mijałem historyczne graniczne kamienie. BB znaczy na nich „Bistum Breslau” – Biskupstwo Wrocław. Po drugiej stronie FL, „Fürst Lichtenstein” – Książę Lichtenstein. Po niespełna trzech godzinach dotarłem do Wrzosowego Źródełka. Widoki, atmosfera gór, przyrody i historii przerosły moje oczekiwania. Kamienna kaplica nad źródłem daje cień, chłód i wodę. Widok otwierający się ku Morawom budzi nostalgię. Wokół nieliczni turyści.
Bo najwyraźniej nie pielgrzymi – choć to miejsce dawnego sanktuarium najwyżej położonego na Morawach. Odpocząłem przy kaplicy, pogadałem z ludźmi i towarzyszącym im psem. Podszedłem nieco wyżej – wyraźne spłaszczenie na zboczu góry. Gdzieniegdzie widoczne regularnie ułożone kamienie – to resztki fundamentów i schodów kościoła, który spłonął od pioruna w roku 1946.
Nieco w bok pozostałości schroniska, które w istocie było domem pielgrzyma. Rozebrano je w roku 1987, by nie dawać oparcia wracającym tu pątnikom. Dawna kaplica miała swoją „przygodę” z austriackim cesarzem Józefem II (to czwarte z nim „spotkanie” w naszych wędrówkach). I tu okazało się, że mijają cesarze i sekretarze, a krzyż trwa.
Przysiadłem więc opodal żelaznego krzyża, który przetrwał pożar kościółka i wrogość minionych czasów. Odmawiam różaniec. Kręcącemu się obok psu wszystko jedno. Ale jego młodych opiekunów intryguje to „coś” w moich dłoniach, a pewnie i poruszające się wargi. Jasne, nie wszyscy Czesi wiedzą, co to różaniec i modlitwa. Wiedzą, nie wiedzą – modlitwa do nich wraca. Na słowa o Bogu byłoby za wcześnie. Ewangelizacja od dyskretnych gestów się zaczyna.
Czy tylko w Czechach? Ilu ludzi w Polsce nie rozumiałoby, co ja takiego robię? Różne są progi ewangelizacji. Do Panny Marii na Vřesové Studánce przybywają pielgrzymki Czechów i Niemców. Organizuje je dwa razy w roku parafia Velké Losiny, miejscem wyjścia jest Červenohorské Sedlo. Pątników bywa ponad setkę. Tegoroczne pielgrzymki odbędą się 1 oraz 15 września. Msza św. o 14.30. Zarówno pielgrzymka, jak i zwyczajna wędrówka w to ciekawe miejsce każdemu zapisze się w pamięci. I ja tam byłem, zimną wodę piłem. Zapraszam!
Vřesová Studánka
Niem. Heidebrünnel czyli Wrzosowe Źródełko leży na wysokości 1313 m n.p.m. na skłonie Červené Hory (niem. Roterberg) przy głównym szlaku na górskim grzbiecie rozdzielającym Śląsk i Morawy. Przy owianym legendą źródełku wzniesiono w XVI w. drewnianą kapliczkę. Burze niszczyły kolejne świątyńki. Ostatni kościół spłonął od pioruna w 1946 r. Schronisko rozebrano. Kamienna kapliczka nad źródełkiem jest repliką pierwotnej.
Warto zobaczyć
Najciekawsza jest droga z Šeráka (na który kolejka krzesełkowa z Ramzowé) przez Keprnik. Z jego szczytu rozległa panorama otwierająca się na Śląsk i Morawy. Po drodze dawne graniczne kamienie. Można też iść z Červenohorského Sedla (parking), przez które prowadzi szosa Jesenik–Šumperk. Stąd półtorej godziny, przewyższenie ok. 300 m. Od źródełka warto podejść za zielonymi znakami na grzbiet Červené Hory. Niedaleko wierzchołka (ku północy) skałki zwane Kamienne Okno, skąd przedni widok na Jeseniki
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.