Wydawnictwa ścigają się z czasem, żeby na kwietniowe Targi przywieźć już "coś Franciszkowego".
Na okładce pan w rozchełstanej koszuli skacze jak szaleniec.
Już sam tytuł krążka, jak również jego okładka sugerują, że czeka nas sentymentalna podróż w czasie.
Falcowanie, zawieszanie w okładkę, klejenie, obcinanie – to tylko kilka zabiegów, którym poddawana jest książka, nim trafi do rąk czytelnika.
Tytuł przykuwa uwagę nie mniej niż okładka. W opowieści o szaleństwie i obsesji złem otrzymujemy odpowiedź, jak pokonać ludzkie potwory.
Zachwycająca (to nie jest słowo na wyrost) i przejmująca do szpiku kości okładka. To pierwsze, co rzuca się w oczy.
Czytelnicy „Przekroju” kojarzyli go ze zdjęciami pięknych dziewcząt na okładkach, a miłośnicy sztuki – z wysmakowanymi portretami aktorów, malarzy, muzyków, pisarzy.
Militarnie jest tylko na okładce. W środku zaś amunicja jak najbardziej pokojowa, która przyda się każdemu w dyskusjach, nie tylko z wojującymi ateistami.
Łagodne fale Bałtyku miarowo uderzają o piaszczysty brzeg. Delikatne, pastelowe kolory. Okładka krążka Baltic Voices świetnie oddaje klimat płyty. Tak pisałem ponad rok temu.
Z okładki przewodnika edukacyjnego dla dzieci uśmiecha się do nas... diabełek. Zaniepokojonych kapłanów uspokaja wydawca: „To postać z lokalnej legendy o tym, jak szwenkfeldyści znaleźli się na ziemi”.