Chrześcijaństwo i islam to dziś największe religie świata. Historia ich wzajemnych relacji jest długa i zawiła, niejednokrotnie naznaczona niezrozumieniem, które stawało się przyczynkiem do otwartego konfliktu.
Dziś proponuję trasę leżącą w sercu diecezji legnickiej. Zarówno w przenośni, jak i w praktyce.
W zamierzchłej przeszłości na Śląsku pojawiały się i osiadały najprzeróżniejsze plemiona. Były wśród także grupy celtyckich Bojów i Kotynów.
O tym nikt nie opowiedział. Są to domysły, pytania, na które nie ma odpowiedzi, parę zdjęć z „terenu” i przekonanie, że „łysa góra” przy parafialnym kościele musi kryć jakąś tajemnicę.
Celtowie odcisnęli trwały ślad w kulturze europejskiej. I choć dziś kojarzymy ich przede wszystkim z przodkami mieszkańców wysp brytyjskich czy Irlandii to swymi wpływami obejmowali oni przecież tereny nie tylko Europy ale również Afryki i Azji.
Mieszkańcy cesarstwa tak bardzo pochłonięci byli intrygami, sporami teologicznymi, zbytkiem, dworską etykietą i liturgiczną celebrą, iż zdawali się nie zauważać czających się za murami stolicy niebezpieczeństw.
Najdawniejsze, tworzone w czasach prehistorycznych malowidła i rzeźby służyły nie tylko prostym rytuałom i magicznym praktykom. W dekoracji jaskiń zapewne zawarty jest światopogląd i wierzenia ówczesnych ludzi. Dziś nie potrafimy tych wierzeń odtworzyć, ale sztuka prehistoryczna ma niewątpliwie charakter religijny.
Skarbiec matki dolnośląskich kościołów odsłania swoje przepastne głębiny. W Muzeum Narodowym we Wrocławiu podziwiać można pochodzące z niego arcydzieła złotnictwa.
Nie każdy ma odwagę wejść do kajaka i dać się porwać nurtom rzeki albo z nimi walczyć. Warto się jednak przełamać, bo pewnych miejsc, wyjątkowych krajobrazów nie zobaczymy, jeśli nie popłyniemy.
O poszukiwaczach skarbów, o tych, którzy penetrują wraki statków i tych, którzy szukają złota na pustyni a także o łowcach kości słoniowej i rogów nosorożca opowiada dziennikarz i podróżnik Tomek Michniewicz w swojej nowej książce pt. "Gorączka".