Benedykt XVI otrzymał partyturę i płytę kompaktową z nagraniem musicalu „Pelikan”, który został pokazany 19 sierpnia 2005 w Kolonii uczestnikom XX Światowego Dnia Młodzieży.
Pomijając zupełnie oczywistą kwestię muzycznej formacji celebransa, organisty czy chórzystów, warto wrócić do tradycji (czy też ją zaprowadzić) szkoły śpiewu, poprzedzającej sprawowanie liturgii.
Po przyjęciu przez Słowian wschodnich chrześcijaństwa z Grecji, przyjechali do nich wraz z klerem śpiewacy greccy i bułgarscy. Przywieźli ze sobą gotowe wzory śpiewów liturgicznych, które zostały przyjęte wraz z całym chrześcijaństwem. O śpiewie liturgicznym w wiekach X-XI mamy mało wiadomości. Sposób zapisywania nut oraz melodie zapożyczono od Greków.
"Ja pogrzeb syna pod swemi organy – mistrz z Norymberga Hans Hummel nazwany..." – taki napis można przeczytać na siedemnastowiecznym obrazie wiszącym pod organami w kościele św. Andrzeja w Olkuszu.
Związek muzyki z innymi dziedzinami kultury, życiem społecznym czy religią w antyku był bardzo silny. Początkowo muzyka nie istniała w zasadzie jako odrębna sztuka rządząca się własnymi prawami. Oddziałując na wierzenia religijne, poglądy filozoficzne, literaturę, stanowiła z pewnością zjawisko wyjątkowe, ubogacające kulturę duchową prastarych cywilizacji.
Poznaliśmy już zjawiska związane z wysokością dźwięków oraz ich zapisem, możemy więc teraz przystąpić do prawdziwego muzykowania. Szybko jednak zorientujemy się, że właściwa wysokość dźwięków to nie wszystko, ponieważ nie znamy jeszcze relacji czasowych między poszczególnymi dźwiękami. Innymi słowy, jak długo powinien trwać każdy dźwięk i kiedy ma pojawić się następny.