I w końcu uległem pokusie… Nie to, żebym teraz miał wyrzuty sumienia, bo tak naprawdę nie zrobiłem nic złego.
Najnowszy spektakl Teatru A oparty jest na kanwie ewangelicznej "Przypowieści o siewcy", którą opowiedział Jezus zgromadzonym słuchaczom.
Na płytach DVD ukazał się najnowszy film Martina Scorsese. Porywający, spektakularny, ale i bardzo, bardzo kontrowersyjny.
Być krową polskiej poezji. Obserwować wschody i zachody słońca, całkowicie zdać się na Ducha Świętego i gapić się na codzienne cuda, nie przejmując się ujadaniem krytyków.
Kto powiedział, że na płycie trzeba się ograniczać do jednego stylu?
Rzeczywistość pokazana na scenie dzieli się wyraźnie na dwie części: pierwsza to mroczny kryminał, druga – obsceniczny i pełen wulgaryzmów świat marginesu. To pęknięcie obniża wartość sztuki, której wymowa nie jest przecież banalna.
Kolory Friedensreicha Hundertwassera przypominają ślady po pocałunkach zostawione przez bawiące się dzieci, które pomalowały sobie usta na intensywne kolory. A linie jego budowli są zmienne jak ich nastroje.
Na II Festiwalu Miłosza w Krakowie jeszcze raz okazało się, jak wielowymiarowy jest noblista. Ale też jak bardzo katolicki.
O skromnym ryżowym ciastku Sartorius pisze, że warte było utrwalenia na obrazie, bo jest w nim miłość malującego go artysty. Z przywołanymi w tej poezji postaciami, miastami i dziełami autor pozostaje w takiej miłosnej relacji.
Po co organizować jubileusze, skoro nie zależy nam na obudzeniu wieszczów?