Język serca – tak gwarę śląską nazywał mój dziadek, który, będąc polonistą, zabraniał mojej mamie posługiwania się w domu językiem literackim. Nie przeszkodziło jej to w nauczeniu się na pamięć niemal całego „Pana Tadeusza”.
Strzelistość gotyku, o której zwykle mówi się przy takich okazjach, tutaj wyraźna jest tym bardziej, że wysokość kaplicy góruje znacznie nad jej szerokością i długością.
Robert! Wiela pieczymy dziynnie tych Euroków? – woła w głąb piekarni ekspedientka Gabriela Dzierbicka. Robert odkrzykuje, że od 30 do 50.
Jak żech jes Ślónzok i jynzykoznawca, i widza, że mómy nareszcie ślónsko ortografia, kero richtik zapisuje nasza wymowa, a przi tym sie nadowo do szyrokigo używanio, to musza łó ni wszyskim łopedzieć. To jes pisownia ze „ślónskim ó”! Tako pisownia dóminuje we ksiónżce Marii Pańczyk-Pozdziej pt. „Godomy, rządzymy, rozprawiomy”.
Czyli historia legendarnej powieści, w której z dylematami narodowościowymi wygrywa miłość do FC Śląska Ostrawa.
Powstanie standardowego języka śląskiego może skutecznie przeciwdziałać dalszej marginalizacji mowy śląskiej, a w konsekwencji – może też chronić śląską różnorodność gwarową.
Około 20 lat temu na śląskich drogach widywało się jeszcze często starsze Ślązoczki ubrane w stroje regionalne. Mówiło się, że są obleczone po chłopsku.
Fusbal to jest tyn szport, skuli kierego Ślonzok czasym blank gupnie.
Ponad sto osób przeszło w sobotę ulicami Mysłowic w drugim Marszu Górnośląskiej Tożsamości. Postulowali m.in. uznanie Ślązaków za mniejszość etniczną, a śląskiej mowy za język regionalny. Domagali się także edukacji regionalnej w szkołach.
Czyli o świętych Cyrylu, Metodym i próbach pisania tekstów po śląsku.