Tu od ponad wieku pielgrzymują wierni z okolicy, ale także z odległych miejscowości całej Polski. Przed wizerunkiem wzorowanym na turyńskim obrazie MB Wspomożenia Wiernych modlili się błogosławieni.
Na okładce mapy wymowne zdjęcie: beskidzcy górale z biało-czerwonym sztandarem na tle tłumu uczestników „Gorolskigo Święta” w Jabłonkowie. I choć to na pozór zwyczajna mapa turystyczna, prowadzi w niezwykłą podróż.
– Jak wy zaśpiewacie, to aż skóra cierpnie! – mówił z uznaniem Leszek Miłoszewski, dyrektor Regionalnego Ośrodka Kultury, gratulując Urszuli Gruszce, kierowniczce zespołu znakomitych muzykantów i tancerzy.
Za sprawą słynnych misternych koronek trudno znaleźć w Polsce wieś równie znaną jak Koniaków. Chętnie odwiedzana przez turystów, jest też znakomitym przykładem, jak chronić własną tożsamość i zarazem otwierać się na innych ludzi i nowe szanse.
Każdy z tych wykonawców robi to na swój sposób i zgodnie z tradycją własnego Kościoła. W Bielsku-Białej również zagrają i zaśpiewają inaczej, ale z tą samą intencją: by podzielić się z publicznością prawdą o radości duszy, która spotka się z Bogiem.
Kto nie lubi dostawać prezentów? Pewnie mało kto. Dar, który dostali górale z Rajczy, jest tak ważny, że pamiętają o nim uroczyście od 344 lat.
Beskidzcy górale nie chcą żywności modyfikowanej genetycznie i domagają się, by Polska była krajem wolnym od GMO. Tak najkrócej można ująć przesłanie uczestników spotkania, które odbyło się w Żywcu pod hasłem: „Stop GMO – ocalmy polskie nasiona”.
Czy kiedykolwiek wasze dziecko występowało w spektaklu teatralnym? Chcielibyście opowiedzieć dzieciom biblijne historie, a nie wiecie jak? Koniecznie przyjdźcie jutro do Bielskiego Centrum Kultury.
– Dzisiejszy wieczór jest naszym podziękowaniem za to, że nas wspieracie – mówiła publiczności Dorota Salachna w imieniu grupy teatralnej „Effatha” zapraszając na tort i koncert z okazji 15-lecia zespołu.
Na okładce blondynka rzuca zza ramienia powłóczyste spojrzenie. – Wiem. Tak wyglądają książki, po które szanujący się mężczyzna nie sięgnie – śmieje się autorka. A jednak w pozornie kobiecej powieści zmieściła solidny kawał prawdziwej historii Śląska Cieszyńskiego.