Na ziemi kłodzkiej jest w pobliżu Lewina niewielka, zagubiona pośród wzgórz wioska o nazwie Jarków. Jadąc wygodną, główną szosą od strony Kłodzka ku granicy państwowej koło Kudowy, można przeoczyć drogowskaz. A jest w Jarkowie coś, czego człowiek wrażliwy ominąć nie powinien.
Brali udział w polowaniach, po których całymi dniami ucztowali. Walczyli z olbrzymami, karłami, elfami i wiedźmami o dziewięciuset głowach. Mowa o bohaterach „Władcy Pierścieni”? Nie! O bogach pradawnych Germanów.
Jeszcze całkiem niedawno pod drzwiami budowanego domu umieszczano kartkę z religijną sentencją, a pierwszym sprzętem wnoszonym do środka była kropielniczka.
Sztuką jest umiejętność wykorzystania nowoczesnych przestrzeni, by opowiadać o sprawach Bożych.
Heinrich von Salisch. Droga z Trzebnicy do Milicza, ocieniona potężnymi bukami, zapiera dech w piersiach. Gdy za Lasowicami zjedziemy z niej w lewo, w stronę Postolina, w zielonych gąszczach natrafimy na echa wydarzeń z dawnych lat i ślady człowieka, który przyjaźnił się z lasem.
Na pierwszy rzut oka skromny, niepozorny, modrzewiowy kościół, położony na skarpie, niczym nie zdradza piękna, jakie kryje w sobie. Nic więc dziwnego, że wielu turystów, którzy do niego wchodzą, przeciera oczy ze zdumienia.
Ludwik Anhalt-Köthen w Beskidach planował uruchomić kurorty, które miały być konkurencją dla uzdrowisk alpejskich.
Wśród pól, tuż za granicą diecezji świdnickiej, po przejechaniu kilkuset metrów szutrową drogą, taksówka dojeżdża do miejsca, gdzie zaczyna się Tęczowy Most.
O poszukiwaczach skarbów, o tych, którzy penetrują wraki statków i tych, którzy szukają złota na pustyni a także o łowcach kości słoniowej i rogów nosorożca opowiada dziennikarz i podróżnik Tomek Michniewicz w swojej nowej książce pt. "Gorączka".
Śląskie miasta przypominają pnie drzew, w których przybywają kolejne słoje.